Męski VW Beach Pro Tour Futures Warsaw by ORLEN Paliwa przeszedł do historii. Srebrne medale wywalczyli w nim Łotysze Arturs Rinkevics i Ardis Bedritis. – Polacy wiedzą, jak zorganizować dobre zawody. Mimo że żadna z polskich drużyn nie zagrała w finale, trybuny były wypełnione, a kibice do końca dopingowali – podsumował turniej Rinkevics.
Arturs, Ardis zdobyliście srebro VW Beach Pro Tour Futures Warsaw by ORLEN Paliwa. Czy jesteście zadowoleni z tego rezultatu?
Arturs Rinkevics: – Srebrny medal jest jednym z najbardziej bolesnych. Oznacza on, że kończysz turniej przegraną. Oczywiście zdobyliśmy wiele doświadczenia. To był nasz pierwszy finał w tym roku. Z tego powodu jesteśmy bardzo szczęśliwi. Cieszymy się też z tego, jaki progres robi nasz zespół. Jednak „do bani” jest kończyć turniej z przegraną.
Co dalej w waszym sezonie 2023?
Ardis Bedritis: – W październiku gramy jeszcze w turnieju rangi Pro Tour Challenge. Potrzebujemy więcej takich meczów, jaki finał VW Beach Pro Tour Futures Warsaw by ORLEN Paliwa w Wilanowie. To było dobre doświadczenie.
Jak oceniacie organizację całego wydarzenia? Czy lubicie grać w Polsce?
Arturs Rinkevics: – Tak. Oczywiście, że tak. Siatkówka w Polsce jest potęgą. Cały świat to wie. Polacy wiedzą, jak zorganizować dobre zawody. Mimo że żadna z polskich drużyn nie zagrała w finale, trybuny były wypełnione, a kibice do końca dopingowali. To zawsze daje fajną atmosferę.
Wspomniałeś o kibicach. Wy wolicie grać z kibicami czy bez nich?
Arturs Rinkevics: – Oczywiście, że zawsze z kibicami. Ludzie na trybunach uczyli się tańczyć. Był też taki wielki, brodaty facet. Fajne było to wszystko…
Ardis Bedritis: – ...ale finale dopingowali głównie chłopaków z Norwegii (śmiech).
Czyli nie stresowaliście się grą przed pełnymi trybunami na Plaży Wilanów?
Arturs Rinkevics: – Oczywiście, że nie. To jest to, co kochamy. Głupio jest grać tylko dla samych siebie. Atmosfera i kibice są tym, co kochamy. W siatkówce plażowej chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę. My gramy w siatkówkę, którą kochamy. Kibice oglądają grę, którą kochają. To jak wzajemny szacunek. Oni widzą dobrą grę. My cieszymy się i nakręcamy dzięki głośnym kibicom.
źródło: inf. prasowa