– Należy nam się wielkie uznanie, że udało nam się wyjść z dwóch kryzysów. Nie było to łatwe, ale na koniec sezonu pokazaliśmy fajną siatkówkę, grając na dobrym jakościowo poziomie – powiedział Arkadiusz Żakieta, atakujący Ślepska Malow Suwałki.
Jedenastka dla Ślepska
Sezon zakończyliście dwoma zwycięstwami z Barkomem Lwów. Może to jedenaste miejsce nie miało aż tak wielkiego znaczenia, ale zawsze chyba lepiej jest zakończyć sezon wygranymi niż porażkami?
Arkadiusz Żakieta: Zdecydowanie tak. Zawsze lepiej zakończyć sezon z uśmiechem na ustach po wygranej, zwłaszcza, że chcieliśmy zrewanżować się zespołowi ze Lwowa za dwie porażki w rundzie zasadniczej.
A jak w ogóle oceniasz zasadność rozgrywania meczów o miejsca poza ósemką? W nich wygrywają zespoły, które mają większą motywację?
– Te mecze w zupełności różnią się od meczów w rundzie zasadniczej, ale dalej każdy chce wygrywać, bo po to gramy w siatkówkę. Jednakże fajne jest to, że w takich meczach trenerzy danych drużyn mogą zrobić zmiany w składach i dzięki temu podziękować wszystkim zawodnikom za trud włożony w sezon. Na dodatek to okazja rozegrania jeszcze jednego meczu przed własną publicznością i możliwość, aby spotkać się ze sobą po raz ostatni w sezonie.
Pod koniec rundy zasadniczej pokazaliście, że stać was było nawet na nawiązanie walki z ligową czołówką. To była dla kibiców pewna osłoda za niezbyt udany sezon?
– Na pewno lekko osłodziliśmy kibicom koniec sezonu tymi dwoma wygranymi. Będą oni mieli w pamięci, że sezon 2023/2024 skończyliśmy zwycięstwem, ale najbardziej w pamięci utkwi im pierwsza wygrana w historii z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
Przetrwali trudne momenty
Nie odkryjemy Ameryki stwierdzeniem, że Ślepsk liczył na więcej. Duży niedosyt odczuwacie po tym sezonie?
– Jako drużyna na pewno czujemy niedosyt. Doskonale wiedzieliśmy, że nasz potencjał jest dużo wyższy niż walka o jedenaste miejsce. Jednakże spełniliśmy cel klubu, który przed sezonem celował w miejsca 9-11.
Co według ciebie sprawiło, że na przestrzeni całej rundy zasadniczej Ślepsk mocno falował, wpadał w siatkarskie dziury, z których nie było mu łatwo wyjść?
– Odbyliśmy kilka rozmów wewnątrz drużyny, szukając przyczyn porażek. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Na pewno miało na to wpływ kilka czynników, które niestety zgrywały się w jednym czasie, ale szukając pozytywów, to należy nam się wielkie uznanie, że udało nam się wyjść z dwóch kryzysów. Nie było to łatwe, ale na koniec sezonu pokazaliśmy fajną siatkówkę, grając na dobrym jakościowo poziomie.
To ogólnie był zwariowany sezon. Jeszcze jedna kolejka się nie zakończyła, a już zaczynała się kolejna. Ciężko było odnaleźć się w takim natłoku meczów?
– Zdecydowanie tak. Nie było czasu na treningi i na poprawianie błędów czy doskonalenie systemów gry. Mogliśmy poczuć się, jak drużyny, które grają w europejskich pucharach i często grać co 3 dni.
Emocje gwarantowane
Kolejny sezon będzie mniej szalony, ale po nim spadną aż 3 drużyny z PlusLigi. Wpłynie to na jeszcze większą atrakcyjność rozgrywek? Szczególnie w dolnej części stawki będzie toczyła się interesująca walka?
– Drużyny z dołu tabeli od samego początku będą walczyły o życie i byt w PlusLidze. Bezpośrednie mecze między nimi będą naładowane niesamowitym ładunkiem emocjonalnym, także z przyjemnością takie spotkania będzie się oglądać w hali czy w telewizji.
Jakie plany na przyszłość ma Arkadiusz Żakieta?
– Plany krótkoterminowe to przede wszystkim odpoczynek z rodziną, a następnie solidne przygotowanie się do kolejnego sezonu w PlusLidze. Dla mnie osobiście następny sezon będzie wyjątkowy. Już nie mogę się doczekać pierwszego treningu w nowym klubie.
Zobacz również
źródło: inf. własna