Francuscy siatkarze po raz drugi sięgnęli po olimpijskie złoto. Satysfakcja tym większa, że udało im się tego dokonać przed własną publicznością. Niewiele brakowało, aby Francuzi odpadli w ćwierćfinale. Później jednak przyszło odrodzenie, a pik formy przypadł na półfinał i finał. Najpierw trójkolorowi pokonali do zera Włochów, a w wielkim finale w podobny sposób rozprawili się z reprezentacją Polski. W rozmowie dla Polsat Sport Antoine Brizard przyznał, że duża w tym zasługa kibiców. – Jestem wdzięczny całej publiczności. To oni uratowali nas w ćwierćfinale.
niesamowita atmosfera na trybunach
Jednym z bohaterów kolejnego francuskiego złota igrzysk olimpijskich była Antoine Brizard. Rozgrywający na antenie Polsat Sport podsumował krótko turniej w wykonaniu trójkolorowych. Odniósł się także do kibiców, którzy jego zdaniem, byli współodpowiedzialni za ten sukces.
– Czuję się niesamowicie. Pierwszą rzeczą jaką powiedziałem po wywalczeniu medalu w Tokio było: możemy zrobić to w jeszcze lepszym stylu w domu, na następnych igrzyskach. Powtórzenie sukcesu w Paryżu jest jak przejście do legendy. To szalone! – powiedział rozemocjonowany rozgrywający francuskiej ekipy.
Gospodarze o atmosferę nie mieli się co martwić. Pojedynki z ich udziałem wypełniały trybuny po brzegi. Francja tym samym jako trzecia reprezentacja w historii igrzysk olimpijskich zdołała obronić tytuł. Pierwsi byli reprezentanci ZSRR, drudzy Amerykanie, nikomu – aż do 2024, nie udało się to przed własną publicznością.
– Jestem wdzięczny całej publiczności. To oni uratowali nas w ćwierćfinale. Myślę, że możemy im zawdzięczać to, że zostaliśmy w grze o medale. Dzisiaj też można było zobaczyć, że atmosfera była niesamowita – to nas niosło przez te ostatnie dwa tygodnie – potwierdził Brizard.
Zobacz również:
Głupie prawo, ale prawo: Francuski siatkarz bez medalu
źródło: Polsat Sport