Po meczu z Cuprum Lubin siatkarze drużyny ze stolicy mogli w końcu trochę odetchnąć. Na swoim terenie udało im się dopisać do swojego konta komplet punktów. W dodatku cieszyć się mogą z powrotu do gry Kevina Tillie. – Cieszy powrót chłopaków, powrót Kevina przede wszystkim, bo widać, że daje naszej drużynie dużą jakość – skomentował ten fakt środkowy Projektu Andrzej Wrona.
Warszawianie dobrze weszli w ten mecz. Potem jednak do głosu doszli rywale z Lubina i wszystko jeszcze wydawało się możliwe. Ostatecznie to jednak gospodarze mieli znacznie więcej powodów do radości, gdyż to oni triumfowali w całym spotkaniu po czterech setach.
– Myślę, że w całej Warszawie było słychać ten huk, jak spadł nam wszystkim kamień z serca. Cieszymy się przede wszystkim, że dobrze zaczęliśmy mecz, bo to pierwszy raz w tym sezonie wygraliśmy pierwszego seta. Trzeba się cieszyć z małych sukcesów, trzy punkty. Szkoda gdzieś tam tego jednego seta, bo też wypuściliśmy go troszeczkę przez swoje niedopatrzenie i błędy, ale też Lubin zaczął grać dużo lepiej. No cóż… Nie możemy patrzeć w tabelę tylko musimy się skupić na naszej grze. Cieszy też powrót chłopaków, powrót Kevina przede wszystkim, bo widać, że daje naszej drużynie dużą jakość – powiedział Wrona.
Warszawian szczególnie mogła zaskoczyć obecność na boisku Kajetana Kubickiego, którego gra w ekipie z Lubina wyglądała bardzo dobrze. Czy stołeczni siatkarze byli na to przygotowani? – Szczerze to w trakcie meczu się przygotowywaliśmy, już na bieżąco. Obserwowaliśmy, co robi i jakieś dyrektywy sztab nam przekazywał. Oglądaliśmy oczywiście akcje w jego wykonaniu, ale zdecydowanie bardziej się skupialiśmy na Grześku Pająku, a trzeba powiedzieć, że Kajetan zagrał naprawdę dobre spotkanie. Podobało mi się to jak rozgrywał, często gubił nasz blok. To chyba jego pierwszy sezon w PlusLidzie, więc naprawdę życzę mu powodzenia i niech się rozwija, a coś z niego może będzie – odpowiedział środkowy Projektu.
Nie ma jednak czasu na zbyt długie cieszenie się z wygranej. Już w sobotę zawodnicy z Warszawy pojadą do Bełchatowa zmierzyć się z dobrze znaną Andrzejowi Wronie Skrą. – O rany. Może z tymi teoretycznie mocniejszymi będzie nam się troszeczkę łatwiej grało. Dla nas to jest kolejny tydzień na powrót chłopaków do formy po kontuzjach, bo jeszcze nie wszyscy są w pełni zdrowi. Czekamy cały czas na Artura Szalpuka, ale gramy tym, co mamy. Jest dużo do poprawy, ale myślę, że nie mamy nic do stracenia i będziemy walczyć w Bełchatowie. To jest trudna hala, ale już z dwa sezony temu przełamaliśmy w końcu te porażki u nich i fajnie by było dołożyć kolejne zwycięstwo – zakończył.
źródło: opr. własne, polsatsport.pl