– Na podsumowania jeszcze będzie czas, przed nami walka o 5. miejsce i europejskie puchary. Ta walka, ten ćwierćfinał, dziesięć setów w Kędzierzynie, dwa mecze w Warszawie – ta droga, którą przeszliśmy do ćwierćfinału – to dla tej ekipy jest niewystarczające. Wszyscy marzyliśmy o tym, by grać o medale – mówił smutny Andrzej Wrona po porażce z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w ćwierćfinałowej rywalizacji PlusLigi.
Siatkarze Projektu Warszawa stoczyli cztery zacięte pojedynki z ZAKSĄ, z których wygrali tylko jeden. Oznacza to, że to właśnie kędzierzynianie awansowali do czołowej czwórki PlusLigi i powalczą w tym sezonie o medale. – Wiedzieliśmy po tych meczach w Kędzierzynie, że jesteśmy w stanie wygrać z ZAKSĄ, która jest jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą drużyną w Europie. Widać, że są zmęczeni, grają na oparach, ale grają tak mądrze i sprytnie, podnoszą sobie emocje, jakby „przepychanką” słowną, która była wodą na młyn dla nich. Wiedzieliśmy, że musimy na to odpowiedzieć sportowo, ale nie daliśmy rady. Rozbudziliśmy swoje i kibiców nadzieje tym pierwszym meczem w Warszawie, ale też drugim na wyjeździe, kiedy to wypuściliśmy wygrany mecz, oczywiście przy dobrze grającej ZAKSIE. Dziewięć na dziesięć takich meczów powinniśmy wygrać i jeszcze długo ten mecz będziemy rozpamiętywać. ZAKSA pokazała charakter, to co mają najlepszego, nawet mając problemy jeśli chodzi o zapasy sił, są wyśmienitą drużyną – przyznał po ostatnim spotkaniu Andrzej Wrona.
– Ja jestem dumny z naszej drużyny, bo wspinaliśmy się po szczeblach tabeli od pewnego momentu i wiedzieliśmy, że będzie szalenie ciężko w ćwierćfinale, ale nikt nie miał wątpliwości, że możemy to zrobić i stać nas na to. Jestem dumny z drużyny, ze sztabu, z kibiców, którzy tak licznie nas wspierali przez te dwa dni – przepraszam, że nie damy im kolejnych takich emocji w tym sezonie na Torwarze – mówił kapitan Projektu Warszawa.
– Chłodniej patrząc to kontuzja Piotrka Nowakowskiego wybiła nas z rytmu. Przy innych problemach i limicie obcokrajowców zaburzyło to nasze szyki i pomysł na ten mecz, który zaczęliśmy wyśmienicie. Potem jednak nasza gra gasła i ZAKSA świetnie to wykorzystała i nas wypunktowała. Niestety nasze marzenia musimy odłożyć na kolejny sezon. Reakcje kibiców też wiele dla nas znaczą – mimo porażki bili nam brawo i dziękowali za walkę i o to w sporcie chodzi – że można przegrać, ale trzeba walczyć do końca. Myślę, że możemy zejść z boiska z podniesionymi głowami – zakończył Andrzej Wrona.
źródło: opr. własne, Projekt Warszawa