– Obawiam się o rozgrywki PlusLigi, bo istnieje ryzyko, że wszystko może pójść w złą stronę – mówi o epidemii koronawirusa środkowy VERVY Warszawa Andrzej Wrona. – Na pewno każdy z nas musi zachowywać się odpowiedzialnie. Powinniśmy nosić maski, unikać większych zgromadzeń, imprez. Przecież wystarczy jeden przypadek i zespół będzie sparaliżowany, a jeśli tych zespołów będzie więcej, stanie cała liga – dodaje na łamach Przeglądu Sportowego.
Po raz pierwszy w historii w Polsce odbywa się Liga Letnia. Podoba się panu ten cykl?
Andrzej Wrona: – To fajna impreza i ważna inicjatywa dla sponsorów oraz kibiców. Dzięki Lidze Letniej kluby nadrabiają zaległości marketingowe i telewizyjne, to jest cenne. Jeśli jednak mam być szczery, to uważam, że moment na rozgrywanie imprezy nie jest najlepszy. Turnieje powinny odbywać się wcześniej, gdy wszystkie ekipy rozpoczynały przygotowania, a nie teraz, gdy jesteśmy już w ogniu sparingów w hali. W przyszłości Liga Letnia powinna być zaplanowana inaczej. Wiadomo, że okoliczności są wyjątkowe, jest pandemia i na przygotowania do organizacji turnieju nie było zbyt wiele czasu, ale może w przyszłości warto nad tym pomyśleć. Podobnie jak nad zasadami rywalizacji, które także należałoby chyba zmienić.
Konkretnie?
– Zagrałbym na zasadach plażowych bez kiwek i odbioru piłki na palce. I nie czterech na czterech, ale dwóch na dwóch. Może każda drużyna powinna wystawić po dwie dwójki? Jeżeli to jest koncert życzeń, to tak wyglądają moje życzenia na następne lata, bo zakładam, że Liga Letnia będzie kontynuowana.
Patrząc na to, co dzieje się w Treflu Gdańsk, nie obawia się pan, że rozgrywki PlusLigi w tym sezonie się nie odbędą albo zostaną przerwane?
– Obawiam się, bo istnieje ryzyko, że wszystko może pójść w złą stronę. Przykład Trefla pokazuje, że wystarczy jeden zakażony zawodnik, który nie ma objawów, i cały zespół na kilka tygodni wypada z treningów. Przed udziałem w Lidze Letniej cała nasza drużyna też przeszła badania, ale przecież to nie daje stuprocentowej gwarancji. Dzisiaj wszyscy są zdrowi, a jutro ktoś może mieć wirusa. Jest milion okazji, żeby złapać to cholerstwo. Może wzorem czołowych lig piłkarskich przed inauguracją PlusLigi zespoły powinny przejść badania i zostać zamknięte w jednym obiekcie. Czy wszystkie polskie kluby siatkarskie byłoby na to stać? Na pewno każdy z nas musi zachowywać się odpowiedzialnie. Powinniśmy nosić maski, unikać większych zgromadzeń, imprez. Przecież wystarczy jeden przypadek i zespół będzie sparaliżowany, a jeśli tych zespołów będzie więcej, stanie cała liga.
Przykład Trefla pokazuje, że dla młodych, wysportowanych ludzi wirus nie jest aż tak groźny. Mają jednak rodziny…
– Młodzi ludzie zarażają starszych i nawet jeśli nam nic poważnego się nie stanie, musimy uważać na innych. Poza tym to wcale nie jest tak, że młodzi, zdrowi ludzie nie cierpią. Znam kilka młodych osób, które pięć dni leżały pod respiratorem. Tu nie ma żartów.
Może zawodnicy ze zdiagnozowanym Covid-19 powinni być izolowani, a pozostali po przejściu badań mogliby grać?
– Może to jest jakieś wyjście. Mam nadzieję, że zostaną wypracowane jakieś procedury, który pozwolą nam na w miarę normalne granie. Może trzeba jak w piłkarskiej Bundeslidze robić badania co drugi dzień i odstawiać od składu siatkarzy z wirusem. Kluczowe pytanie dotyczy jednak kosztów. To może być wielki problem.
Jeśli sezon wystartuje normalnie, VERVA będzie zapewne walczyła o mistrzostwo Polski?
– Pewnie, że tak, choć rywale mocno się uzbroili i nie będzie łatwo. Mamy ciekawy zespół, w którym liderami będą mistrzowie świata. Na kluczowych pozycjach są jednak nowi zawodnicy, nasi atakujący nie grali dotąd w dużych klubach pod presją. Widząc ich jednak na treningach, jestem spokojny i pełen podziwu dla ich zaangażowania. Mają umiejętności, pytanie jak przełożą to na mecze.
Rozmawiał Kamil Drąg – cały wywiad w Przeglądzie Sportowym
źródło: Przegląd Sportowy