– Był to chyba pierwszy mecz, w którym byliśmy drużyną. Czuć było, że gramy razem. To może zaprocentować w kolejnych spotkaniach – powiedział po porażce z Volley’em Jelcz-Laskowice Andrzej Stanulewicz, jednorazowy trener AZS-u Zielona Góra.
Siatkarze AZS-u Zielona Góra w czwartym meczu ponieśli czwartą porażkę. W weekend przegrali na wyjeździe z Volly’em Jelcz-Laskowice w tie-breaku, a w tym spotkaniu poprowadził ich Andrzej Stanulewicz. – Niestety, nie udało nam się wygrać, aczkolwiek nasza gra może cieszyć. Pierwsze trzy sety były pod naszą kontrolą. Szkoda przede wszystkim pierwszego seta, w którym prowadziliśmy 21:16. Byliśmy lepszą drużyną, ale wszedł na zagrywkę Jędrzej Jasnos i odmienił losy seta. Volley to bardzo ofensywny zespół. Robił bardzo dużo błędów, ale zwracały mu się one dzięki skutecznej zagrywce i mocnym atakom. Szkoda tego seta, bo wynik mógł być dla nas 3:0 – skomentował Andrzej Stanulewicz, który jednorazowo wystąpił w roli grającego trenera akademików.
W meczu z Volley’em Jelcz-Laskowice na ławce trenerskiej zabrakło duetu Robert Bitner/Robert Sokal, a w roli trenera zadebiutował Andrzej Stanulewicz. – Trzy dni przed meczem ja i Mateusz Szmigiel dowiedzieliśmy się, że będziemy musieli poprowadzić drużynę, bo naszych trenerów zabraknie na meczu z powodów osobistych. Skład wyjściowy wybrali oni, ale zmian dokonywaliśmy już sami. Zaufano nam w tym elemencie. Wydaje mi się, że całkiem nieźle to wyglądało. Był to chyba pierwszy mecz, w którym byliśmy drużyną. Czuć było, że gramy razem. To może zaprocentować w kolejnych spotkaniach – zaznaczył Stanulewicz.
Nie ukrywa on, że rola szkoleniowca była dla niego pewnym wyzwaniem. – Było to dla mnie coś nowego. Jest to dużo trudniejsza rola niż bycie zawodnikiem, ponieważ trzeba panować nad całym zespołem. Zabrakło mi trochę doświadczenia – przyznał jednorazowy trener zielonogórzan, który w przyszłości nie wyklucza tego, że zasiądzie na ławce trenerskiej, ale na razie skupia się na grze w siatkówkę. – Kiedyś chciałbym się jeszcze sprawdzić w takiej roli, ale na razie chciałbym sobie jeszcze pograć – zakończył Andrzej Stanulewicz.
źródło: inf. własna, Radio Zachód