– Graliśmy trochę przewidywalnie, bo większość piłek kierowaliśmy do Bartka Bołądzia. Choć on zagrał świetne zawody, to byliśmy zbyt czytelni, walcząc z klasowym przeciwnikiem – powiedział po przegranej w Zawierciu szkoleniowiec Ślepska, Andrzej Kowal.
Siatkarze Ślepska Malow Suwałki sezon zaczęli od przegranej w Zawierciu. Mimo że tanio skóry nie sprzedali, to musieli uznać wyższość Aluronu, któremu urwali tylko seta. – Walczyliśmy, nie możemy powiedzieć, że nie zostawiliśmy serca na boisku. Bardzo nam zależało na tym, żeby z trudnego terenu wywieźć jakieś punkty. Najbardziej szkoda pierwszego seta, w którym świetnie graliśmy na początku, dobrze funkcjonował nasz blok i zagrywka, ale nie doprowadziliśmy pozytywnego rezultatu do końca. Jednak się podnieśliśmy, a drugi set padł naszym łupem. Trzeci też mógł się inaczej skończyć. Dopiero czwarty był takim, w którym zawiercianie kontrolowali grę od początku do końca – ocenił Piotr Łukasik, przyjmujący Ślepska.
Mimo porażki z postawy swoich podopiecznych zadowolony był szkoleniowiec drużyny znad Czarnej Hańczy. – Poza końcówkami zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Zabrakło nam chłodnej głowy w kluczowych momentach. Mieliśmy piłki w górze, ale znaleźliśmy gorsze rozwiązania, które niestety zakończyły się stratą punktów. Natomiast walczyliśmy w tym meczu jak równy z równym. Jest to dobry prognostyk na przyszłość – zaznaczył Andrzej Kowal.
Nie ukrywał on, że siatkarze z Suwałk mogli pokusić się przynajmniej o doprowadzenie do podziału łupów. – Nie jesteśmy zadowoleni z porażki, bo bez względu na to, z kim gramy, to zawsze walczymy o zwycięstwo. Nam jego zabrakło. Pomimo że w Zawierciu jest trudna, specyficzna hala, to była szansa na doprowadzenie do tie-breaka – stwierdził trener Ślepska.
Według niego kluczowa okazała się siła ofensywna, której zabrakło przyjezdnym. Mogli oni liczyć głównie na Bartłomieja Bołądzia, a to było zbyt mało, aby pokonać ekipę z Zawiercia. – Zabrakło nam lewego skrzydła. W siatkówce bez ofensywy trudno jest rywalizować z mocniejszymi zespołami. W kluczowych momentach tych ataków nam zabrakło. Graliśmy trochę przewidywalnie, bo większość piłek kierowaliśmy do Bartka Bołądzia. Choć on zagrał świetne zawody, to byliśmy zbyt czytelni, walcząc z klasowym przeciwnikiem. Musimy lepiej zbilansować nasz atak, a wtedy będziemy mogli z takimi rywalami pokusić się o zwycięstwo – zakończył Andrzej Kowal.
źródło: opr. własne, Ślepsk Suwałki - materiały prasowe