Kibice TAURON Ligi znają Andreę Kossanyiovą doskonale. Czeszka występowała bowiem w polskiej ekstraklasie w zespołach z Bielska-Białej i Wrocławia. W sezonie 2022/2023 przyjmująca zdecydowała się na grę w lidze rumuńskiej i dołączyła do ekipy Alby Blaj. Wraz z drużyną dotarła do finału Pucharu CEV, a w krajowej lidze czeka na rywala w walce o złoto.
W finałowym dwumeczu Pucharu CEV Alba Blaj musiała uznać wyższość Savino Del Bene Scandicci (1:3 i 0:3). – Liga włoska to zupełnie inny poziom. Włochy i Turcja mają naprawdę najlepsze ligi. Zdecydowanie lepiej oceniłabym mecz u siebie. Zawodniczki z Florencji chyba nie do końca wiedziały, czego się po nas spodziewać – oceniła Kossanyiova.
– Pojechałyśmy do Włoch z myślą, że możemy spróbować i nie mieć nic do stracenia. Ale tam zagrały przed swoimi kibicami i spodziewałyśmy się, że zagrają lepiej niż u nas. I wyszło jak wyszło – dodała Czeszka. – Zdecydowanie nie uważamy naszego występu w pucharze za nieudany. Klub Alba Blaj był już w finale trzykrotnie i nigdy nie odniósł sukcesu, ale dla mnie jest to osobisty sukces. Nigdy nie zaszłam tak daleko. Dla mnie drugie miejsce w Pucharze CEV jest osobistym osiągnięciem.
Przez kilka lat Andrea Kossanyiova występowała w polskiej lidze, gdzie zdążyła poczuć się jak w domu. A jak czuje się w Rumunii? – Grała w Polsce przez sześć lat, więc Polska była dla mnie strefą komfortu, w której czułam się jak w domu. Chciałam wyjść z tej strefy komfortu i spróbować czegoś innego. Rumunia była na początku lekkim szokiem. Blaj to małe miasteczko, licząca około 20 tysięcy mieszkańców, z jedną główną ulicą i bez centrum handlowego. Początki były dla mnie trudne, ale myślę, że po jakimś czasie tutaj mogę dobrze ocenić swoje życie. Jestem tutaj bardzo szczęśliwa. Przeżyliśmy złe i smutne chwile, ale tak jest w każdym klubie. Mój kontrakt jest na rok, więc prawdopodobnie tu nie zostanę, ale chcę decydować o przyszłości po zakończeniu sezonu klubowego – oceniła.
Po zakończeniu sezonu klubowego Andreę Kossanyiovą czekają wyzwania reprezentacyjne. – Pierwsze spotkanie i trening zespołu odbędzie się już 15 maja w Taborze. Część otwierającą, czyli Złotą Ligę Europy, powinny rozegrać głównie młode zawodniczki. W tej chwili nie wiem dokładnie, kiedy dołączę do zespołu. Po sezonie muszę odpocząć zarówno fizycznie, jak i psychicznie. W czasie mojego pobytu w Rumunii byłam tylko raz w domu. Właściwie to nawet nie w domu, tylko u znajomego w Wiedniu, więc już bardzo dawno nie widziałam całej rodziny i chciałabym spędzić z nimi trochę czasu. Kwestię reprezentacji pozostawiam na razie otwartą. Jestem w kontakcie z trenerem, dzwonimy i piszemy co tydzień – zakończyła Czeszka.
źródło: cvf.cz, inf. własna