– Bednorz rozwinął się bardzo. Szczególnie dużo pracowaliśmy nad zagrywką oraz przyjęciem. On od zawsze świetnie atakował. Jednak musieliśmy wiele trenować, żeby znaleźć właściwy rytm w polu serwisowym oraz w przyjęciu. Bednorz bardzo mocno pracował i podnosił swój poziom z każdym dniem. To niesamowite– powiedział szkoleniowiec reprezentacji Niemiec oraz trener drużyny z Modeny, Andrea Giani. Włoch opowiedział ,,Strefie Siatkówki” także o odejściach z klubu Zaytseva i Andersona, budowie składu w dobie pandemii oraz o pracy z reprezentacją Niemiec.
Pańska drużyna miała wiele dobrych momentów, jednak myślę, że po środowym spotkaniu miał pan więcej powodów do radości.
Andrea Giani: – To były trochę inne spotkania, ponieważ w środę mieliśmy więcej energii, którą przełożyliśmy na nasz występ na boisku. Pod względem jakości bardzo mi się podobał ten pierwszy mecz. Z kolei w czwartek w niektórych momentach też pokazaliśmy dużo tej dobrej energii, ale więcej się myliliśmy, a ja nie lubię tego rodzaju siatkówki. To jednak normalne, bo po trzech tygodniach treningów nie jest łatwo zawodnikom prezentować wysoki poziom po pięciu miesiącach przerwy.
Na czym skupialiście się najbardziej w przygotowaniach?
– Najważniejsza była kondycja fizyczna, ponieważ po takiej przerwie nie jest łatwo. Gracze przyjechali jednak na zgrupowanie w całkiem dobrym stanie. Przez trzy tygodnie przygotowywaliśmy się, żeby spróbować zagrać te mecze. Muszę podziękować tym chłopakom, ponieważ pracowali naprawdę ciężko, w dużym skupieniu i w środę cieszyli się grą. W czwartek wygraliśmy wprawdzie tylko jedną partię, ale pierwszego seta przegraliśmy na przewagi. To ważne. Po takiej przerwie w końcu jesteśmy na boisku i to świetne uczucie.
Czy macie w planach jeszcze inne sparingi?
– Nie mamy nic innego w planach. Czwartek był ostatnim w tym roku dniem w kadrze. Zawodnicy wrócą do swoich klubów, a ja do Modeny.
Wyróżniającym się zawodnikiem w reprezentacji Niemiec był Moritz Karlitzek. Czy w Modenie dobrze zastąpi tych siatkarzy, którzy odeszli z klubu?
– Mam taką nadzieję. Kiedy mamy takiego zawodnika z potencjałem to trzeba z nim pracować. Trener ma jednak wpływ na jego rozwój tylko do pewnego momentu. W pewnej chwili zawodnik sam musi chcieć się poprawiać i dołożyć swoją cegiełkę. Karlitzek może osiągnąć wysoki poziom, ale on jeszcze musi się rozwijać.
Pandemia koronowirusa dotknęła Włochy w ogromnym stopniu. Czy budowa składu w takich warunkach bardzo odbiegała od normy?
– Skład zmienił się niemal całkowicie. Nasz budżet nie jest oczywiście na takim samym poziomie, jak w poprzednim sezonie. Zbudowaliśmy jednak bardzo dobrą ekipę. Będziemy pracować. Warto pokładać zaufanie w drużynie, w klubie. Mamy świetnych kibiców. Jeśli będziemy ciężko trenować, będziemy stanowić jedność, to możemy podnosić swój poziom i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi.
O transferze Bednorza do drużyny z Kazania wiedziano dość wcześnie. Anderson i Zaytsev mieli jednak zostać w klubie, ale później opuścili Modenę. Jak ta sytuacja wyglądała z perspektywy trenera?
– Problemem były pieniądze. To normalne. Mieli dobre oferty z innych klubów i je wybrali. To w końcu zawodowi gracze i muszą zarabiać pieniądze. Kiedy w klubie zmniejsza się budżet to normalne, że wybiera się inny zespół. (śmiech)
Jak bardzo rozwinął się Bednorz w tym ostatnim sezonie w Modenie?
– Bednorz rozwinął się bardzo. Szczególnie dużo pracowaliśmy nad zagrywką oraz przyjęciem. On od zawsze świetnie atakował. Jednak musieliśmy wiele trenować, żeby znaleźć właściwy rytm w polu serwisowym oraz w przyjęciu. Bednorz bardzo mocno pracował i podnosił swój poziom z każdym dniem. To niesamowite.
Jeśli miałby pan zgadywać, to czy znajdzie się na igrzyskach olimpijskich w Tokio?
– Dlaczego by nie? Bednorz jest najlepszym zawodnikiem. Chciałbym mieć zawsze w drużynie tak dobrze atakującego gracza.
Jakie więc będą cele zespołu w przyszłym sezonie po takich zmianach w składzie?
– Możemy znaleźć się w czubie tabeli, ale mamy przed sobą także Perugię, Civitanovę, Trento, Piacenzę. Mamy bardzo dobry skład i jeśli będziemy się rozwijać, to możemy wygrać dużo spotkań. W Lidze Mistrzów sytuacja będzie wyglądała podobnie. Mamy duże szanse w każdym meczu, ale wiele będzie zależało od nas samych.
źródło: inf. własna