Andrea Gardini rozpoczął we wtorek pracę w Jastrzębskim Węglu jako trener pierwszego zespołu. Przejął on drużynę po Luke’u Reynoldsie. Na ławce trenerskiej naszego zespołu Włoch zadebiutuje w sobotnim meczu wyjazdowym 23. kolejki PlusLigi z GKS-em Katowice.
Co przesądziło o tym, że zdecydowałeś się przyjąć ofertę Jastrzębskiego Węgla w trakcie sezonu?
Andrea Gardini: – Głównym powodem dla którego zdecydowałem się przyjąć ofertę Jastrzębskiego Węgla, był fakt, że jest to wielki klub, posiadający w tym momencie świetną drużynę i mamy szansę na cudowne zakończenie sezonu. Uważam, że to normalne w życiu trenera, że kiedy otrzymuje taką szansę od jednego z najlepszych klubów w Europie, to musisz z niej skorzystać. Jestem szkoleniowcem, więc moim naturalnym środowiskiem jest hala i bycie blisko drużyny. I kiedy nadarza się okazja na pracę ze znakomitymi zawodnikami w dużym klubie, to to wyzwanie po prostu z przyjemnością podejmuję.
Czy negocjacje trwały długo?
– Wszystko potoczyło się błyskawicznie, nie było żadnych zawiłości. Temat „urodził się” w kilka godzin i w kilka godzin został zamknięty. Natychmiast znaleźliśmy wspólne stanowisko w najważniejszych kwestiach, więc z mojego punktu widzenia „poszło” gładko. Nie stawiałem nie wiadomo jak wygórowanych wymagań, gdyż naprawdę chciałem wrócić do trenowania i na boisko, więc jak dla mnie był to prosty temat.
Jak oceniasz zespół, którym przyjdzie ci dowodzić z ławki trenerskiej?
– Rozmawiamy przed moim pierwszym spotkaniem z zespołem, więc za wiele powiedzieć na temat drużyny jeszcze nie mogę. Na bieżąco śledzę mecze PlusLigi i z tego co zaobserwowałem w telewizji, to mogę tylko powtórzyć to, o czym mówiłem wcześniej. Uważam, że jest to naprawdę silny zespół i musimy tylko znaleźć receptę na to, jak osiągać pozytywne rezultaty i stwarzać sobie szanse na osiąganie wielkich celów. Ta drużyna ma wszystko, by walczyć o najwyższe laury w Polsce.
Naprawdę miałeś cały czas „kontakt” z polską siatkówką?
– Nie ma w tym nic szczególnego, że na bieżąco oglądałem różne siatkarskie rozgrywki. To przecież element mojej pracy. Obserwowałem PlusLigę, oczywiście ligę włoską, a także mecze ligi rosyjskiej. Interesowało mnie wszystko to, co wiąże się z siatkówką na najwyższym poziomie. Rzecz jasna PlusLidze poświęcałem najwięcej uwagi, bo to właśnie tutaj spędziłem osiem lat. Wiem co się dzieje wielu klubach, znam sporo drużyn, poznałem różne miasta. Mogę powiedzieć, że jest to jakby mój drugi dom. Oglądanie PlusLigi było dla mnie czystą przyjemnością.
Jesteś szóstym włoskim trenerem, który podjął się pracy w Jastrzębskim Węglu. Czy konsultowałeś swoją decyzję ze swoimi rodakami, którzy tutaj pracowali w przeszłości?
– Z nikim w tej kwestii się nie konsultowałem. Tak jak wspominałem, wszystko potoczyło się szybko. Ja zwykle robię to, co podpowiada mi żołądek (śmiech). Podążam swoim tropem. Zwyczajnie skorzystałem z ogromnej szansy. Nie było czasu na rozmowy z kolegami po fachu na ten temat. Dla obu stron – dla klubu i dla mnie – mogą z tego wyniknąć korzyści, więc szybko zdecydowałem się na ten krok. Bez żadnych podpowiedzi z boku.
Na czym generalnie polega filozofia trenerska Andrei Gardiniego?
– W swojej pracy trenerskiej koncentruję się na znajdywaniu klucza do sukcesu. Staram się dotrzeć do zawodników, do drużyny. Po to, by im pomóc. Zarówno pod względem indywidualnym, jak i zespołowym. Musimy wspólne ulepszać swoją grę, by na koniec sezonu osiągnąć to, co zamierzamy. Jeśli znajdę właściwy klucz do zespołu, a udawało mi się to w przeszłości w ZAKSIE i Olsztynie, możemy dokonać czegoś wielkiego. Pamiętajmy o tym, że każdy zawodnik jest inny, każda drużyna jest inna, dlatego nie zawsze sprawdza się jeden i ten sam system pracy. Tak to nie działa. Trzeba być elastycznym i dostosowywać się do konkretnych sytuacji. Często potrzebne są nowe rozwiązania, by skutecznie dotrzeć do danej drużyny i poprawić jakość zespołu, ale również we współpracy na linii trener-zawodnik, w podnoszeniu indywidualnych umiejętności graczy.
Co chciałbyś wnieść od siebie do tego zespołu?
– Większych tych zawodników prezentuje siatkówkę na najwyższym poziomie. Ale każdy moment ich kariery jest dobry na to, by coś jeszcze ulepszyć. Sam grałem w siatkówkę. Było to dawno, dawno temu, ale do ostatniego meczu w swojej karierze starałem się coś poprawić, jakiś element udoskonalić. Więc dlaczegóż zawodnikom Jastrzębskiego Węgla nie miałoby na tym zależeć? A moją rolą jest im w tym pomóc.
Jak wypełniasz swój czas wolny? Czy masz jakieś hobby?
– Poza siatkówką uwielbiam spędzać czas z moją rodziną i staram się wykorzystywać każdą okazję ku temu. Obecnie mój syn przebywa w Stanach Zjednoczonych, gdzie studiuje i gra w siatkówkę. Z kolei moja córka mieszka na południu Włoch, więc tych okazji to spotkań nie mamy zbyt wiele. Zwłaszcza, że żyjemy w czasach pandemii koronawirusa. Tym bardziej cenię sobie każdy tego rodzaju kontakt. Natomiast moim hobby jest ogród. Mam duży, przydomowy ogród nad morzem i uwielbiam się nim zajmować. Jestem spokojną osobą, a praca fizyczna mnie odpręża. Szczerze mówiąc, kocham to.
*Rozmawiał Marcin Fejkiel
źródło: jastrzebskiwegiel.pl