Wciąż nie jest przesądzona przyszłość Andrei Anastasiego. Media łączyły go wcześniej z Treflem Gdańsk, ale okazało się, że Włoch wcale nie musi trafić nad morze. Według informacji serwisu Interia.pl były szkoleniowiec reprezentacji Polski rozmawia z PGE Skrą Bełchatów.
Karuzela transferowa w PlusLidze kręci się coraz mocniej. Coraz więcej spekulacji dotyczy Andrei Anastasiego. Były szkoleniowiec reprezentacji Polski po trzech latach rozstał się z Projektem Warszawa. Już kilka tygodni temu media spekulowały, że Włoch wróci nad morze i ponownie zasiądzie na ławce trenerskiej Trefla Gdańsk. Okazuje się, że wcale nie jest to takie pewne.
Po minionym sezonie z Treflem Gdańsk pożegnał się Michał Winiarski, który niedawno został szkoleniowcem męskiej reprezentacji Niemiec, a w kolejnych rozgrywkach ma poprowadzić Aluron CMC Wartę Zawiercie, choć to nie zostało jeszcze oficjalnie potwierdzone. Jego miejsce w Treflu miał zająć Andrea Anastasi, który wcześniej przez pięć lat pracował w Gdańsku, doprowadzając miejscową drużynę do dwóch medali mistrzostw Polski oraz dwóch Pucharów Polski.
Według informacji przedstawionych przez serwis Interia.pl Anastasi wcale nie musi jednak wrócić do Trefla, a wszystko przez rozbieżności transferowe pomiędzy nim, a działaczami klubu. Włoch chciał, aby w Gdańsku został Mateusz Mika, który ostatecznie przeniósł się do Turcji oraz optował za pozyskaniem Artura Szalpuka. Inną wizję mieli mieć natomiast działacze Trefla. Niewykluczone jednak, że Anastasi pozostanie w PlusLidze, bowiem ma prowadzić negocjacje z PGE Skrą Bełchatów, która pod koniec minionego sezonu rozstała się ze Slobodanem Kovacem, a do końca rozgrywek drużynę prowadził Radosław Kolanek, ale pod jego wodzą zajęła ona dopiero czwarte miejsce w PlusLidze.
Zobacz również
Karuzela transferowa PlusLigi na sezon 2022/2023
źródło: interia.pl, opr. własne