PlusLiga zapewnia mocne granie od samego początku sezonu. Z obfitym terminarzem musieli się zmierzyć zdobywcy Superpucharu Polski. Po wygranym, ale bardzo trudnym meczu w Rzeszowie dla portalu plusliga.pl wypowiedział się Aaron Russell. – Poczułem, że jestem członkiem tej drużyny, nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem – mówił Amerykanin.
ZWYCIĘSTWO MIMO ZMĘCZENIA
W sobotę zawiercianie grali na trudnym terenie, bo na rzeszowskim Podpromiu. Mimo tego, że w minionym tygodniu byli mocno eksploatowani, wygrali z tamtejszą Resovią 3:2. Jurajscy Rycerze rozegrali w sumie dziesięć setów w przeciągu czterech dni. – To był ogólnie mecz, w którym oba zespoły miały swoje wzloty i upadki. Mieliśmy już prowadzenie 2:1 w setach, ale w czwartej partii rywale dokonali udanych zmian w składzie i zaczęli znów grać bardzo dobrze. My z kolei mieliśmy swoje problemy. Za długo nam zeszło z tym, żeby przystosować się do gry zmienników Resovii i odpowiednio na nie zareagować. Zawsze jednak dobrze jest wrócić do dobrej gry w piątym secie, pokazać w nim świetną siatkówkę i go wygrać – mówił o spotkaniu w Rzeszowie nowy nabytek Aluronu CMC Warty Zawiercie.
ZASŁUGA TRENERA
Wicemistrzowie Polski w Rzeszowie grali zmienionym składem. Na boisku zabrakło m.in. Mateusza Bieńka czy Luke’a Perry, który pauzował po meczu pucharowym. Zmiennicy okazali się wartością dodaną dla zespołu i mieli swoje ważne momenty w meczu. Jak podkreślił MVP Superpucharu Polski, największy udział ma w tym ich szkoleniowiec.
– To wszystko to duża zasługa „Winiara” (trenera Michała Winiarskiego – przyp. red.), który świetnie prowadzi nasz zespół począwszy od treningów. Każdy z zawodników ma okazję pograć w różnych ustawieniach szóstek. Dzięki temu każdy może poczuć pewność siebie i przydatność do zespołu. Każdy z nas czuje duże wsparcie w zespole i wie, że jeśli będzie mieć jakiś słabszy dzień, to kolega, który go zastąpi, może dać bardzo dobrą zmianę – chwalił szkoleniowca Amerykanin.
Aaron Russell w Zawierciu pełni rolę lidera. To do niego trafiają najtrudniejsze, najbardziej wymagające piłki. – Widać, że „Migi” (Miguel Tavares – przyp. red.) ma do mnie duże zaufanie. Czuję się bardzo swobodnie w drużynie. Koledzy bardzo mnie wspierają i na ile mogą, to pokrywają mnie w przyjęciu pomagając mi w tym elemencie.
– Muszę podkreślić, że mamy w drużynie wspaniałą grupę ludzi. Bardzo szybko poczułem się, że jestem członkiem tej drużyny i nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem.
LOS ANGELES 2028
W przeszłości atakujący był również jedną z kluczowych postaci reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Nie ma co jednak ukrywać, że wkrótce tę kadrę spotka zmiana pokoleniowa. Russell zapytany o myśli związane z igrzyskami olimpijskimi w Los Angeles odpowiedział, że na ten moment nie zaprząta sobie nimi głowy. – Oczywiście są już pewne ruchy w amerykańskiej siatkówce reprezentacyjnej i czekamy na nowego trenera. Jeszcze nie wiemy kto nim zostanie. Do następnego turnieju olimpijskiego jest jednak daleka droga. Nie musimy się do niego kwalifikować, bo udział mamy zapewniony jako gospodarz. Byłoby wspaniale zagrać w Los Angeles przed własną publicznością, ale cztery lata to sporo czasu – zakończył najlepiej punktujący sobotniego spotkania.
Zobacz również:
Kapitan Asseco Resovii Rzeszów z przekazem: Prosiłbym o cierpliwość
źródło: inf. własna, plusliga.pl