– W trakcie takiego meczu dużo dzieje się w głowie. To też swego rodzaju gra mentalna, bo nikt nie chce pokazywać swoich słabości. Mimo wszystko jestem dumna z zespołu za takie wejście w mecz i pokazanie dobrej siatkówki – powiedziała Strefie Siatkówki.
GOTOWOŚĆ BYŁA
PGE Rysice Rzeszów oraz ŁKS Commercecon Łódź zdążyły przyzwyczaić do tego, że mecze z ich udziałem najczęściej kończą się dopiero po tie-breaku. Nie inaczej było w półfinale Pucharu Polski, w którym wicemistrzynie Polski prowadziły już 2:0, a w czwartym secie 17:13. Ponadto rzeszowianki wygrywały 9:5 w decydującej odsłonie, ale uległy 15:17.
– Wydaje mi się, że byłyśmy gotowe na to, że ten mecz będzie pięciosetowy, bo te starcia zawsze się tak kończą. Bardzo dobrze zaczęłyśmy, na pewno jestem bardzo dumna z zespołu, ale zabrakło nam czegoś na sam koniec. Łodzianki utrzymały swoje nerwy na wodzy i to chyba było kluczem w ostatnich momentach – przyznała Strefie Siatkówki Aleksandra Szczygłowska, kapitan i libero PGE Rysic Rzeszów.
POPRAWA W POLU SERWISOWYM
Łodzianki w półfinale Pucharu Polski wróciły z dalekiej podróży. Sporo zawdzięczają podjęciu ryzyka w polu serwisowym, które przełożyło się także na większą ilość popełnianych błędów przez ekipę z Podkarpacia.
– Myślę, że to wszystko było widać. W trakcie takiego meczu dużo dzieje się w głowie. To też swego rodzaju gra mentalna, bo nikt nie chce pokazywać swoich słabości. Mimo wszystko jestem dumna z zespołu za takie wejście w mecz i pokazanie dobrej siatkówki. Szkoda, że nie udało się wygrać – mówiła libero Rysic, która w meczu z ŁKS-em przyjmowała pozytywnie na poziomie 57% i perfekcyjnie na poziomie 33%.
ZAWÓD I PRZYKROŚĆ
Rzeszowiankom nie pozostaje nic innego, jak tylko wielki niedosyt, wszak były summa summarum blisko awansu do wielkiego finału Pucharu Polski. Aktualnie czeka je chwila odpoczynku, a następnie 23 marca, w sobotę rozpoczną rywalizację w fazie play-off. W ćwierćfinale mistrzostw Polski zmierzą się z MOYA Radomką Radom.
– Tak naprawdę zobaczymy w przyszłości, jakie będą nasze odczucia. Na pewno teraz jest zawód i przykrość – zakończyła Aleksandra Szczygłowska.
źródło: inf. własna