Joker Świecie nie zdołał sprawić niespodzianki w Rzeszowie. Od początku do końca to Developres SkyRes dyktował warunki na boisku i wygrał 3:0. – Myślę, że ta pewność siebie w nas była tak wysoka, że raczej nie dopuściłyśmy do momentu, żeby rozproszyć się i dać dziewczynom szansę, do zdobywania większej liczby punktów – powiedziała po spotkaniu MVP Aleksandra Rasińska.
W ramach 3. kolejki TAURON Ligi Developres SkyRes Rzeszów podejmował beniaminka ze Świecia. Liderki tabeli odniosły wyraźne zwycięstwo. Joker przegrał kolejne sety do 10, 14 i 14. W poprzedniej serii spotkań świecianki również 0:3 uległy ŁKS-owi Commercecon Łódź. – Wszyscy widzieli, co się stało na boisku. Jest mi bardzo przykro. Mogę tylko przeprosić kibiców, że musieli to oglądać. Na razie jest początek sezonu, nie można mówić, że z każdym meczem gramy słabiej, bo to dopiero trzy mecze, ale to, co się wydarzyło, nie powinno mieć miejsca. Jedyne co mogę powiedzieć, to przeprosić kibiców – stwierdził po meczu trener Marcin Wojtowicz.
Zupełnie w innym nastroju był szkoleniowiec gospodyń. – Graliśmy bardzo dobrze. Zespół ze Świecia nie był w stanie zagrać tak dobrze, jak grał przeciwko Budowlanym. My graliśmy bardzo serio, a jednocześnie bawiliśmy się na boisku, fajnie było na to patrzeć. Ciężko pracowaliśmy w tym tygodniu i oprócz Jeleny (Blagojević – przyp. red.) każda grała. Każdy element był skuteczny, dużo bloków, dobra skuteczność w ataku. Ogromna satysfakcja – przyznał Stephane Antiga. Z jego drużyny na pewien czas wypadła kontuzjowana Kiera Van Ryk, która była liderkom w poprzednich meczach. – Kiera jest bardzo dobra, ale nie martwię się, bo Ola Rasińska też gra bardzo dobrze. Codziennie świetnie trenuje. Nasza drużyna może grać i wygrać bez problemu bez Kiery. Każda jest potrzebna, ale możemy też bez niektórych grać – dodał trener Developresu.
Druga atakująca rzeszowskiego zespołu – Aleksandra Rasińska bardzo dobrze zaprezentowała się w sobotnim meczu. Siatkarka zdobyła 20 punktów (15 w ataku przy 68% skuteczności, 4 asy i 1 punktowy blok) i została MVP pojedynku. – Dostawałam wspaniałe piłki z bardzo dobrego przyjęcia, także to zasługa każdej z nas. Bardzo podobał mi się ten mecz ze strony każdej zawodniczki. Wszystkie pokazały to, na co nas stać i jaki poziom prezentujemy na treningach, przełożyło się to na mecz. Myślę, że do każdego meczu podchodzimy tak samo, motywacja jest zawsze, bo trenujemy po to, żeby grać i jest to dla nas pewnego rodzaju nagroda. Niestety okoliczności były takie, że Kiera doznała kontuzji i siedziała z boku. Nie jest to żadna dodatkowa motywacja, jeżeli koleżanka cierpi, natomiast trzeba wykorzystać szansę, którą się dostaje i fajnie, że to się udało – powiedziała atakująca. – Myślę, że ta pewność siebie w nas była tak wysoka, że raczej nie dopuściłyśmy do momentu, żeby rozproszyć się i dać dziewczynom szansę, do zdobywania większej liczby punktów – dodała.
– Można powiedzieć, że to szybki mecz, bo skończony w trzech setach, ale my podchodziłyśmy do niego jak do każdego innego. Przygotowywałyśmy się taktycznie i ta taktyka widać się spisała. Cieszę się, że udało się skończyć w trzech setach zwycięstwem – powiedziała po spotkaniu Magdalena Grabka, która rozpoczęła mecz w wyjściowym składzie i zdobyła 10 punktów. – Bardzo dawno nie czułam takich pełnych emocji, dawno nie wyszłam w pierwszym składzie i nie ukrywam – bardzo cieszę się, że trener dał mi szansę – podkreśliła siatkarka Developresu.
Przez pandemię tylko ograniczona liczba kibiców mogła oglądać spotkanie w hali. – Na pewno jak hala jest pełna i wszyscy kibice są z nami, to wiadomo, że jest lepiej, ale na tym meczu też było sporo kibiców. Cieszymy się, że zawsze są z nami. Najważniejsze, żeby jakieś osoby były i nas wspierały, bo granie w pustej hali to wiadomo… Gramy przede wszystkim dla kibiców, bez nich nie miałoby to sensu – powiedziała Grabka.
źródło: Developres Rzeszów - Youtube, inf. własna