– Powiedziałyśmy sobie w szatni, że w tym meczu musimy zachować jak najwięcej sił i to założenie zrealizowałyśmy. Miałyśmy dobrze rozpisane rywalki, trenerzy wykonali dobrze swoją pracę, a my miałyśmy to wykonać na boisku – mówiła po wygranej z #VolleyWrocław rozgrywająca ŁKS-u Commercecon Łódź Aleksandra Pasznik. – Kończyłyśmy akcje spokojnie, byłyśmy opanowane, miałyśmy nad wszystkim kontrolę – przyznała Klaudia Alagierska.
Siatkarki ŁKS-u Commercecon Łódź bez żadnego problemu rozprawiły się w niedzielny wieczór z #VolleyWrocław, pewnie pokonując rywalki w trzech setach. Tym razem łodzianki uniknęły przestojów, które zdarzały im się we wcześniejszych meczach z Jokerem Świecie, czy też pucharowej potyczce z MKS-em Kalisz.
– Po meczu ze Świeciem natychmiast analizowaliśmy wszystko, co było nie tak. Tak samo było po pucharowym spotkaniu przeciwko MKS-owi Kalisz. Nie możemy już więcej zostawać w jednym ustawieniu i przegrywać seta do 14, przy czym obojętnie, kto akurat jest na boisku. Nad tym pracujemy i z obu tych spotkań były wyciągnięte wnioski – przyznał po spotkaniu trener ŁKS-u Michal Mašek.
– Po ostatnim meczu wyciągnęłyśmy wnioski z tego przestoju, który nam się przytrafił. Kończyłyśmy akcje spokojnie, byłyśmy opanowane, miałyśmy nad wszystkim kontrolę – potwierdziła słowa szkoleniowca Klaudia Alagierska. – Rozgrywające wykonały swoją pracę, rozłożyły naszą grę i blokujące z Wrocławia miały problem z tym, żeby nas przeczytać. Fajnie, że kwadrat mógł wejść i pomóc, fajnie to wyglądało z naszej strony – dodał środkowa łódzkiego zespołu.
W meczu z rywalem z Wrocławia mogły dłużej na boisku zaprezentować się rezerwowe ŁKS-u. – Przyszłam tutaj w roli drugiej rozgrywającej, to było jasne od początku. Ale w wielu meczach dostaję szanse grania i to mnie bardzo cieszy – mówiła po meczu Aleksandra Pasznik, która pojawiła się na boisku w końcówce pierwszego seta i została na nim już do końca spotkania. – Powiedziałyśmy sobie w szatni, że w tym meczu musimy zachować jak najwięcej sił i to założenie zrealizowałyśmy. Miałyśmy dobrze rozpisane rywalki, trenerzy wykonali dobrze swoją pracę, a my miałyśmy to wykonać na boisku. Tylko to, a może czasami aż to... – dodała łódzka rozgrywająca
– Miałem taki pomysł, by Ola grała od początku w tym meczu, ale chciałem jeszcze podtrzymać i przećwiczyć jedną rotację. Dziś zmiany nie były podyktowane grą zawodniczek, po prostu tak przygotowaliśmy się do tego meczu i tak miało być – tłumaczył po meczu słowacki trener łodzianek. – Jesteśmy na tym etapie, że wierzymy w swoje umiejętności. Teraz przed Ligą Mistrzyń musimy już być pewne siebie, więc ciężko pracujemy na treningach i pokazujemy to w meczach – dodała Pasznik.
źródło: opr. własne, TV Toya