– Sztab szkoleniowy rozpracuje rywala. Jesteśmy bardzo dumni, że jako drużyna wytrzymaliśmy te nerwy i byliśmy o dwa-trzy punkty lepsi. Czasem różnice są tak małe, że aż ciężko uwierzyć. Bardzo się cieszymy, dziękujemy kibicom, liczymy na nich również w finale. Wiem, że będą z nami, że zrobimy tutaj wielkie show – powiedział po wygranym półfinale Aleksander Śliwka.
Reprezentacja Polski po emocjonującym półfinale z Brazylią po raz trzeci z rzędu zameldowała się w finale mistrzostw świata.
– Sztab szkoleniowy rozpracuje rywala. Jesteśmy bardzo dumni, że jako drużyna wytrzymaliśmy te nerwy i byliśmy o dwa-trzy punkty lepsi. Czasem różnice są tak małe, że aż ciężko uwierzyć. Bardzo się cieszymy, dziękujemy kibicom, liczymy na nich również w finale. Wiem, że będą z nami, że zrobimy tutaj wielkie show – powiedział Aleksander Śliwka.
Polacy ponownie mogli liczyć na wsparcie kibiców, którzy szczelnie wypełnili katowicki Spodek. – Myślę, że serce, które daliśmy i energia, którą mieliśmy również dzięki kibicom znowu w tie-breaku dała nam to zwycięstwo – dodał przyjmujący reprezentacji Polski.
Po raz trzeci z rzędu w finale mistrzostw świata wystąpi Paweł Zatorski. Libero osiem lat temu w katowickiej hali sięgnął po pierwsze złoto tej imprezy w biało-czerwonych barwach. – Takie są fakty. Myślę, że nie to będzie mi zaprzątało myśl przez noc. W tej chwili cieszymy się, że rozsądnie zagraliśmy jako pierwsi ten półfinał. Nie wiem, kto o tym zdecydował, ale jesteśmy wdzięczni, że tak to zostało zaplanowane. Teraz mamy więcej czasu na regenerację i musimy się skupiać na kolejnym rywalu – powiedział Zatorski.
Doświadczony libero w ostatnim czasie zmaga się z urazem, przez co nie mógł rozegrać całego meczu ćwierćfinałowego przeciwko USA. W sobotnim półfinale Zatorski wystąpił już w pełnym wymiarze. – Jestem przekonany, że w finale na emocjach mam nadzieję, że będę się czuł tak samo, nie będzie gorzej po tym meczu. Skupmy się na graniu, na tym mi zależy, żebym myślał o taktyce a nie o trzecim medalu, kontuzji, tylko żebym był w stanie myśleć o graniu, kto gdzie atakuje i zagrywa. Marzę o tym, żeby od momentu kiedy wyjdę z szatni to zaprzątało mi głowę a nie to, co mnie boli i co się może wydarzyć – zaznaczył.
źródło: opr. własne, polsatsport.pl