Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla w pierwszym półfinałowym meczu Ligi Mistrzów wypracowali sobie sporą zaliczkę i pokonali Sir Safety Perugię 3:1. – Tutaj zagrywa nam się bardzo dobrze, a kiedy odrzucamy przeciwnika od siatki, to łatwiej gra się w bloku i obronie. Rywale natomiast zepsuli wiele zagrywek, musieli ryzykować, to dało nam trochę oddechu. Natomiast te serwisy, które przebijali na naszą stronę, udawało nam się przejmować i wyprowadzać skuteczne pierwsze akcje – mówił po wygranej przyjmujący ZAKSY, Aleksander Śliwka.
Ekipa z Kędzierzyna-Koźla w pierwszym półfinale triumfowała 3:1 i dzięki temu ma całkiem niezłą zaliczkę przed rewanżem we Włoszech. Również drugi z polskich klubów walczący w Lidze Mistrzów – Jastrzębski Węgiel wygrał swoje pierwsze starcie 3:1.
– Owszem, wygraliśmy ten pierwszy mecz, ale to nie oznacza jeszcze awansu do finału. Trzeba jeszcze wykonać drugi krok na wyjeździe, w hali Perugii, gdzie rywale bardzo dobrze grają. Na pewno nie będzie łatwo, ale również Jastrzębski Węgiel musi wykonać ten drugi krok, który trzeba po prostu zrobić, aby myśleć o polskim finale. To nie jest tak, że przeciwnik odda cokolwiek za darmo. Byłbym stonowanym optymistą, do meczu rewanżowego musimy podejść z ogromną koncentracją i zaangażowaniem, bo tam nic za darmo nie dostaniemy – zapowiedział Aleksander Śliwka.
Jego zespół we własnej hali wykorzystał swoje atuty. Kędzierzynianie dobrze zagrywali, byli też w stanie utrzymać w grze bomby z pola zagrywki Perugii. – Myślę, że w tym meczu nasza zagrywka była naszym mocną stroną. Wykorzystaliśmy świetnie atut własnej hali, dzięki właśnie naszej dobrej zagrywce. Tutaj zagrywa nam się bardzo dobrze, a kiedy odrzucamy przeciwnika od siatki, to łatwiej gra się w bloku i obronie. Rywale natomiast zepsuli wiele zagrywek, musieli ryzykować, to dało nam trochę oddechu. Natomiast te serwisy, które przebijali na naszą stronę, udawało nam się przejmować i wyprowadzać skuteczne pierwsze akcje. Na tym dzisiaj polega siatkówka, byliśmy w tym lepsi, ale będzie inna hala, będą inne warunki i trzeba będzie szukać punktów w innych elementach – przyznał jednak przyjmujący ZAKSY.
Podopieczni Tuomasa Sammelvuo mieli okazję prowadzić w meczu 2:0, ale przez nieporozumienie nie wykorzystali kontry, która mogła zakończyć drugą partię. – Sami byliśmy zaskoczeni, że ta piłka przychodzi na naszą stronę za darmo, że mamy szansę na kontrę – powiedział wprost kapitan ZAKSY. Pomimo tego kędzierzynianie w setach numer trzy i cztery po prostu kontynuowali swoją dobrą grę. – W tej chwili ta piłka nie ma już znaczenia, wygraliśmy za trzy punkty i tak naprawdę w tym formacie gry zwycięstwo 3:0 lub 3:1 jest dokładnie takim samym zwycięstwem. Teraz musimy wygrać tylko dwa sety, aby awansować. Oczywiście, wyciągamy wnioski, bo są cały czas rzeczy, które możemy poprawić. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w rewanżu czeka nas bardzo trudna bitwa – zapowiedział jednak przyjmujący ekipy z Kędzierzyna-Koźla.
W barwach Perugii gra aktualnie Kamil Semeniuk, który pochodzi z Kędzierzyna-Koźla i wiele lat spędził w ZAKSIE, z którą dwukrotnie sięgnął po złoto Ligi Mistrzów. – Dziwnie się grało z Kamilem po drugiej stronie siatki. Wiele razy przejmowałem zagrywki Kamila w tej hali na treningach, tak jak i on moje. Kamil został bardzo miło przyjęty przez kibiców, choć trochę nie podobało mi się to, że fani gwizdali przy jego zagrywce. Tak, to jest nasz przeciwnik, jednak zasługuje na większy szacunek. Rozumiem też kibiców, stworzyli tutaj fantastyczną atmosferę i myślę, że mogli tutaj trochę zdeprymować przeciwnika i liczymy na to, że przyjadą też z nami do Włoch – mówił Aleksander Śliwka. Jego zespół awans do finału będzie chciał przypieczętować 6 kwietnia, kiedy odbędzie się spotkanie rewanżowe w Perugii.
źródło: inf. własna