– Brazylijczycy bardzo mocno się kłócili, z pewnością to nie było bardzo wyraźnie widoczne, ale sędziowie podjęli taką decyzję. I była to bardzo ważna piłka – mówił o końcówce pierwszego seta w ćwierćfinale Ligi Narodów Aleksander Śliwka, przyjmujący reprezentacji Polski.
Siatkarze reprezentacji Polski po raz kolejny zagrają o medal Ligi Narodów. Wszystko dzięki ćwierćfinałowej wygranej z Brazylijczykami. Wprawdzie mecz zakończył się wynikiem 3:0, ale emocji nie brakowało, zwłaszcza w pierwszym granym na przewagi secie, o którego losach zadecydował challenge. Brazylijczycy długo nie mogli pogodzić się z decyzją sędziego. – Wydawało mi się, że piłka otarła Alana o przedramię, kiedy wracała po kontakcie z moją dłonią, zawołałem, żeby spróbować i wziąć challenge. Brazylijczycy bardzo mocno się kłócili, z pewnością to nie było bardzo wyraźnie widoczne, ale sędziowie podjęli taką decyzję. I była to bardzo ważna piłka, która zapewniła nam wygraną w pierwszym secie, dała nam kopa i zdeprymowała rywali. Zdenerwowali się na tę decyzję i przez to gorzej weszli w drugą partię. Alan może nigdy nie przyzna, jeśli dotknął piłki – powiedział Aleksander Śliwka, przyjmujący polskiej kadry.
Każdy mecz jak finał
Był on jednym z liderów biało-czerwonych w starciu z canarinhos. Zdobył bowiem 16 punktów, będąc najlepiej punktującym zawodnikiem po polskiej stronie siatki. – Staram się robić, co mogę, żeby pomóc drużynie, żyć nie tylko swoją grą i nie patrzeć jedynie na to, co ja prezentuję na boisku, ale także pomagać chłopakom, przekazywać informacje, które widzę na boisku. Dużą naszą siłą jest to, że świetnie się komunikujemy przed każdą akcją, to nam bardzo pomaga, każdy z nas jest zawodnikiem grającym zespołowo. Mamy kompletnych siatkarzy, to nie tak, że potrafimy tylko przyjmować lub tylko atakować, albo tylko bronić – wyjaśnił zawodnik.
W turnieju finałowym Ligi Narodów nie ma miejsca na porażki. W ćwierćfinale z rywalizacją pożegnali się już nie tylko Brazylijczycy, ale też triumfatorzy sprzed roku – Francuzi, a także Argentyńczycy i Słoweńcy. Za to podopieczni Nikoli Grbicia stoją przed szansą awansu do finału. – Każdy nasz mecz jest dla nas tutaj finałem, czyli gramy jakby miało nie być jutra. Weszliśmy bardzo skoncentrowani, chociaż nie zabrakło nerwowości na początku przy takiej gorącej atmosferze, ale koniec końców grało się tu świetnie. I w kolejnym meczu z Japonią będziemy mieć następny finał – zakończył Aleksander Śliwka.
źródło: opr. własne, Super Express