Reprezentacja Polski w niedzielę rozpocznie fazę pucharową mistrzostw Europy. Rywalem biało-czerwonych będą Belgowie, którzy wcześniej rywalizowali w mocnej grupie C. – Żeby coś wygrać, to trzeba mieć trochę tych kryzysowych momentów podczas turnieju i je przezwyciężyć. Może nie chciałbym ich mieć w meczu z Belgią, ale im trudniejsze mecze, tym lepiej jesteśmy przygotowani – zdradził przyjmujący polskiej kadry, Aleksander Śliwka.
Siatkarze zapoznali się już z halą w Bari, odbyli tam jeden trening. W dniu meczowym czeka ich już tylko rozruch. – Hala jest specyficzna. Zdajemy sobie sprawę, grając po raz kolejny we Włoszech nie tylko mecze kadrowe, ale też pucharowe w Lidze Mistrzów, że infrastruktura sportowa w tym kraju nie jest najnowocześniejsza. Hale mają swoje lata. Wielkiego zaskoczenia nie ma – ocenił Aleksander Śliwka.
HALA STARA, ALE DLA WSZYSTKICH TAKA SAMA
Warunki dla wszystkich jednak są takie same. – Obiekt ma specyficzny sufit, bo niski i trochę ciemniejszy, ale tutaj światła są z boku jak na każdej innej hali – tłumaczył Śliwka. Z tego, co zastali w Bari nie są zadowoleni Belgowie, prowadzeni przez włoskiego szkoleniowca. – Belgowie bardzo narzekają na warunki, jakie tutaj panują. My wiedzieliśmy, że potrzebujemy wygodnego łóżka w hotelu, mamy dobre jedzenie, a reszta to mniej istotne kwestie, z którymi można żyć – przyznał przyjmujący polskiego zespołu.
POWAŻNE GRANIE
Polska kadra doskonale zdaje sobie sprawę, że teraz nie ma już czasu na błędy. W Bari zaczyna się poważne granie i biało-czerwoni nie zamierzają lekceważyć rywali z Belgii, jednak starają się skupiać na tym, co dzieje i będzie dziać się po ich stronie siatki. Na razie jednak nie mieli w mistrzostwach Europy rywala, który zawiesiłby poprzeczkę wysoko. – Trudno wyciągać wnioski, bo niektóre mecze poszły bardzo gładko, jak chociażby ostatni z Czarnogórą – wspominał reprezentant Polski.
Jego drużyna w fazie grupowej straciła tylko jednego seta i z jednym z najlepszych bilansów awansowała do kolejnej rundy. – Cieszymy się, że przeszłyśmy fazę grupową, tracąc tylko jednego seta i kontrolując te spotkania. Moja teoria jest taka, że żeby coś wygrać, to trzeba mieć trochę tych kryzysowych momentów podczas turnieju i je przezwyciężyć. Może nie chciałbym ich mieć w meczu z Belgią, ale im trudniejsze mecze, tym lepiej jesteśmy przygotowani – zapewnił Śliwka.
ZATRZYMAĆ LIDERA
Główną bronią Belgów jest Ferre Roggers, młody atakujący. Być może Polakom uda się go zatrzymać, bowiem blok był jedną z jej najmocniejszych broni w Skopje. – Ten okres przygotowawczy w Zakopanem i wszystkie treningi przed mistrzostwami Europy poświęciliśmy na doskonalenie systemu blok-obrona. Na tę chwilę wygląda to świetnie, przynajmniej w boku i mam nadzieję, że te mecze z najlepszymi przeciwnikami w Europy również dowiodą tego postępu – mówił jeden z liderów polskiego zespołu.
Podopieczni Nikoli Grbicia nie chcą jednak polegać tylko i wyłącznie na swoim bloku. – Nikola jest osobą patrzącą globalnie i chce, żebyśmy grali siatkówkę kompletną. Śledząc statystyki i poczynania najlepszych ekip na świecie, na tej podstawie próbujemy się udoskonalać, aby im dorównać w poszczególnych elementach – tłumaczył przyjmujący polskiego zespołu. Chociaż w ostatnich tygodniach to właśnie na bloku i obronie skupiali się Polacy, to w fazie pucharowej muszą pokazać siatkówkę kompletną. – Włosi podczas Ligi Narodów byli najlepiej blokującą drużyną i mieli zauważalną przewagę nad nami, Amerykanie i Słoweńcy byli z kolei najlepiej broniącymi drużynami, do których my mieliśmy stratę w tych elementach. Dlatego trener chciał to poprawić, żeby nie polegać tylko na zagrywce, która świetnie nam szła w finałach Ligi Narodów czy tez ataku, ale popracować nad innymi elementami – podsumował Aleksander Śliwka.
Już w niedzielę o 21 Polacy będą mieli okazję sprawdzić to, co trenowali w warunkach meczowych, w starciu z Belgią.
Korespondencja z Bari
źródło: inf. własna
