Ostatni raz reprezentacja Polski siatkarzy ze Słoweńcami grała 26 września 2019 roku. Otoczenie? Ciepła Lublana, hala wypełniona po brzegi słoweńskimi kibicami i mistrzostwa Europy, a konkretnie starcie półfinałowe. Biało-czerwoni do rywalizacji podeszli jako mistrzostwie świata i główni kandydaci do wygranej w zmaganiach. Nie przegrali też do tamtego momentu żadnego z meczów.
Skończyło się wynikiem 3:1 dla Słoweńców. Ich mocna zagrywka, dynamiczny atak i lepszy blok przyćmił grę Polaków. To był opór, którego chyba się nie spodziewali. Doping był tak głośny, że przeprowadzenie wywiadów pomeczowych graniczyło z cudem. Choć finalnie biało-czerwoni sięgnęli po brąz, widać było, że nie na to liczyli.
Nieco ponad miesiąc wcześniej o wiele bardziej cierpieli jednak Słoweńcy. Mecz tych dwóch drużyn przypieczętował awans polskiego zespołu do igrzysk olimpijskich. Nie było to jednak dla biało-czerwonych tak łatwe spotkanie, jak wcześniejsza batalia z Francją. Stracili seta i było trochę emocji.
Alberto Giuliani o starciu z Polakami: – Nie sądzę, że przeszłość będzie miała znaczenie w niedzielnym meczu. To zupełnie inne, nowe wyzwanie. Każdy mecz ma osobą historią i tę też wspólnie napiszemy – powiedział TVPSPORT.PL Alberto Guiliani, selekcjoner reprezentacji Słowenii.
Do tej pory jego podopieczni grali w dwóch meczach. W pierwszym z nich mierzyli się z Serbią. Przegrali 1:3, było to spotkanie błędów, ale za to dobre do oglądania. Słoweńcy mocno zagrywali, często korzystali z ataku z szóstej strefy. Trener stwierdził jednak, że to rywalizacja z Polakami będzie bardziej wymagająca. – To będzie dla nas trudny mecz. Ktokolwiek by nie zagrał w polskim zespole, to drużyna ta i tak będzie najmocniejsza w turnieju. My musimy podnieść nasz poziom i do tego wykorzystamy tę rywalizację. W tym momencie na pewno nie prezentujemy stu procent naszych możliwości. Zobaczymy, co się wydarzy. Będzie to trudne starcie – dodał trener, który w sezonie klubowym prowadzi Asseco Resovię Rzeszów.
W pierwszym meczu głównym atakującym zespołu był Toncek Stern. Zdobył trzynaście punktów w ataku, choć popełnił też sporo błędów, bo dziewięć w tym elemencie. W drugim starciu trener Giuliani postawił na Mitję Gaspariniego. – Trudno jest zdecydować, kto jest naszym pierwszym atakującym. Niemożliwe jest, by grać cały turniej jedną szóstką, ponieważ trwa on miesiąc. Chcę, by wszyscy zawodnicy byli w grze. Naszą największą siłą jest wola walki. Jesteśmy też dobrzy w fazie break point. Bardzo dobrze wychodzi nam ponadto gra na wysokiej piłce – zaznaczył szkoleniowiec.
źródło: sport.tvp.pl