Asseco Resovia pokonała we własnej hali Stal Nysa 3:1. – Tak, jestem zadowolony, ponieważ w mojej ocenie z każdym dniem i treningiem podwyższamy poziom naszej gry. Najbardziej cieszy mnie to, że zawodnicy grają jak zespół – mówi trener rzeszowian Alberto Giuliani. – Każdy z graczy jest ważny w tej drużynie i dokłada swoją cegiełkę – dodał.
Asseco Resovia rozegrała wreszcie pierwszy mecz we własnej hali i od razu zanotowała zwycięstwo za trzy punkty
Alberto Giuliani: – Przyszedł w końcu czas na wygraną bez straty punktu. Jestem zadowolony, bo zagraliśmy dobrze jako zespół. W tym spotkaniu Paweł Woicki miał okazję się pokazać od początku do końca i cieszę się, że to był bardzo dobry występ.
Czy Fabian Drzyzga nabawił się jakiejś kontuzji, czy jest to jedynie sprawa przeciążeniowa?
– Jeszcze do końca nie wiemy, co się stało. W poniedziałek Fabian przejdzie badania i zobaczymy jakie będą wyniki. Na razie wiadomo tylko, że ma jakiś problem z mięśniami pleców. Oby nie było to nic groźnego.
W przeciwieństwie do poprzedniego meczu w Nysie byliście w stanie narzucić rywalom swoje warunki gry, poza drugim setem, w którym mieliście problemy ze skutecznością ataku.
– W tym przegranym secie nie mieliśmy przede wszystkim atutu zagrywki i to nam znacznie utrudniło grę. Popełniliśmy 3-4 błędy w tym elemencie już na początku drugiej partii. Na szczęście w dalszej części meczu poradziliśmy sobie z tym problemem. Zaczęliśmy ponownie zagrywać na naszym poziomie i wygraliśmy.
Jak radzi pan sobie z przygotowaniami do poszczególnych meczów przy tak zmiennym i niepewnym kalendarzu kiedy do ostatniej chwili można spodziewać się zmian?
– To nie jest jakaś szczególna trudność. Jest po prostu inaczej. Trzeba przystosować się do takiej sytuacji, że nie można z dużym wyprzedzeniem czasu wiedzieć z jakim rywalem przyjdzie nam grać. Inaczej gra się też przy pustych trybunach. Wszystko jest teraz inne, ale poprosiłem zarówno cały mój sztab, jak i graczy, aby zaakceptowali tę sytuację i przyswoili się do gry oraz do funkcjonowania w tych innych warunkach.
Na razie Asseco Resovia broni się przed koronawirusem i jest w rytmie meczowym.
– Oby to trwało jak najdłużej. Wszyscy trzymajmy za to kciuki, ale zdajemy sobie sprawę, że sytuacja z pandemią w Polsce jest teraz bardzo trudna.
Czy na ten moment jest pan zadowolony z efektów pracy z drużyną? Dostrzega pan postępy w grze?
– Tak, jestem zadowolony, ponieważ w mojej ocenie z każdym dniem i treningiem podwyższamy poziom naszej gry. Najbardziej cieszy mnie to, że zawodnicy grają jak zespół. Każdy z graczy jest ważny w tej drużynie i dokłada swoją cegiełkę.
Pewnie dla niektórych zawodników, chociażby przyjmujących Roberta Tahta i Rafała Buszka, ciężko jest zaakceptować rolę zmienników.
– Nie zgodzę się z tym, że wspomniana dwójka nie miała okazji do gry. Owszem, nie wychodzą regularnie w podstawowym składzie, ale dostawali swoje szanse w trakcie wcześniejszych meczów. „Buszu” miał bardzo dobre wejście w meczu w Radomiu. Zresztą rywalizacja zawodników o miejsce w pierwszej szóstce jest u nas też na innych pozycjach, chociażby na środku siatki. Mamy czterech silnych środkowych, ale tylko dwójka z nich może wyjść na boisko. Staram się jednak wykorzystywać możliwości wszystkich zawodników jak tylko jest do tego okazja i uważam, że jest to dobre dla drużyny.
To jest dla pana duże wyzwanie, żeby wybrać optymalne zestawienie składu na dany mecz?
– Nie, wyzwanie w tym przypadku, to za duże słowo. Zawsze biorę pod uwagę w pierwszej kolejności aktualną kondycję fizyczną i zdrowotną zawodników oraz kwestie techniczne – pod kątem charakterystyki gry drużyny przeciwnej. Na podstawie tych kryteriów wybieram szóstkę, która rozpoczyna mecz.
Czy Nicolas Szerszeń jest już w pełni zdrowy, ponieważ widać, że stanowi ważne ogniwo w zespole i z nim na boisku ma pan również większe możliwości jeśli chodzi o zestawienie składu.
– Tak, Nicolas czuje się już dobrze. Przez chwilę miał problemy przeciążeniowe nóg, ale teraz jest gotowy do gry.
źródło: plusliga.pl