Była siatkarka Budowlanych Łódź cały czas walczy o odzyskanie zaległych pieniędzy. – Dopiero teraz uzyskałam wyrok po procesie apelacyjnym. To oznacza, że prawomocnie czekam na zaległe pieniądze. Jeśli klub nie wypłaci ich dobrowolnie, oddam sprawę do komornika – powiedziała w rozmowie z portalem TVP Sport.
W niezbyt dobrych stosunkach zakończyła się współpraca Agaty Babicz oraz Budowlanych Łódź. Siatkarka w sądzie walczy o odzyskanie zaległych pieniędzy. – Mijają dwa lata od zakończenia umowy z Budowlanymi Łódź. Dopiero teraz uzyskałam wyrok po procesie apelacyjnym. To oznacza, że prawomocnie czekam na zaległe pieniądze. Jeśli klub nie wypłaci ich dobrowolnie, oddam sprawę do komornika – zdradziła i dodała: – Wygrałam w Sądzie Polubownym i po kilku dniach dostałam część środków. Reszta jednak nie trafiła na moje konto, dlatego też zdecydowałam się udać do Sądu Gospodarczego. Rok temu w grudniu otrzymałam wyrok, ale pan Marcin Chudzik wniósł apelację. Rozprawa odbyła się dopiero w kwietniu tego roku, więc czekałam długo – przyznała Babicz. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że dotyczy wypłat za sezon, w którym rozgrywki przerwała pandemia koronawirusa.
Wyrok z pewnością trochę uspokoił byłą zawodniczkę, to jednak na razie jeszcze nie jest w pełni szczęścia. – W naszych siatkarskich realiach poczuję się pewnie dopiero w momencie, gdy dostanę zaległe i zasądzone pieniądze. Po wszystkim co przeszłam w karierze wiem, że nie ma co za wcześnie się cieszyć – podkreśliła Agata Babicz, która długo musi czekać na zaległe wypłaty. – Coraz bardziej mam wrażenie, że w takich ligach wszyscy prezesi się znają, pomagają sobie, dbają o wspólne interesy, które niekoniecznie pokrywają się z dobrem zawodniczek. Jest to dla mnie trudny temat. Według mnie PZPS nie pomaga siatkarkom, a jest bardziej przychylny prezesom. Widać to w kontraktach, które zawiązujemy, które mają klauzule o tym, że nie możemy mówić źle o klubach, widać to w dbaniu o PR, a nie w realnej pomocy tym, które cierpią z powodu decyzji zarządów klubów. Ja sama przez długi czas milczałam, bo nie chciałam źle mówić o klubie. Cierpliwość się kiedyś kończy. Teraz już nie gram, kibicuję, więc nie miałam nic do stracenia – podsumowała Agata Babicz.
Cała rozmowa Sary Kalisz w portalu TVP Sport
Oto treść oświadczenia, jakie wystosował prezes Grot Budowlanych:
Pragniemy zaznaczyć, że jesteśmy głęboko rozczarowani postawą Pani Agaty Babicz, która reprezentowała barwy naszego klubu i którą kilka razy wspieraliśmy w momencie, gdy doznała ciężkiej kontuzji. Grot Budowlani Łódź nie zostawili siatkarki, gdy w sezonie 2018/2019 doznała poważnego urazu, eliminującego ją z dalszej gry w sezonie. Klub przeprowadził i nadzorował jej rehabilitację, opłacał mieszkanie. Biorąc pod uwagę fakt, że zawodniczka przed kontuzją miała udane mecze w naszych barwach, władze klubu postanowiły zaryzykować i podpisać kolejną umowę, choć w momencie jej podpisywania nie było jasne, kiedy zawodniczka, i czy w ogóle, wróci do dawnej dyspozycji.
Klub poszedł na rękę Pani Agacie Babicz i podpisał kontrakt na kolejny sezon 2019/2020, nadal nadzorując jej rehabilitację i powrót do zdrowia. W kontakcie był jednak zapis, że jeżeli siatkarka nie dojdzie do pełnej sprawności do końca grudnia 2019 roku, to umowa może zostać rozwiązana. Na prośbę zawodniczki i jej menedżera nie rozwiązaliśmy kontaktu w tym terminie, a samej siatkarce daliśmy czas do końca lutego, choć we wspomnianym grudniu nie była zdolna do gry. Kolejny raz zostało jej udzielone wsparcie, a klub nadal ponosił wszystkie koszty.
Nastała pandemia i rozgrywki TAURON Ligi zostały przerwane 13 marca 2020 roku. Mimo to, zawodniczka wystawiała faktury do końca maja, choć umawialiśmy się, że ostateczny termin rozliczenia to luty 2020. Uważamy, że domaganie się wynagrodzenia za nierozegrane mecze, przy całym naszym wcześniejszym wsparciu, za krzywdzące dla klubu.
Co więcej, chcieliśmy sprawę rozwiązać polubownie. Nie raz próbowaliśmy skontaktować się bezpośrednio z siatkarką, ale bezskutecznie. Pani Agata nie odbierała telefonu ani od klubu ani od swojego menedżera, złożyła za to wniosek do sądu.
Warto zauważyć, że Pani Agata Babicz w sezonie 2019/20 TAURON Ligi była tylko dwa razy wpisana do protokołu meczowego, ale nie uzyskała pełnej zdolności do gry po kontuzji. Naprawdę trudno nam zrozumieć, że mimo tego faktu komunikuje przez media, że należy się jej całość kontraktu. Jeśli ktokolwiek w tej sytuacji jest pokrzywdzony to tylko i wyłącznie klub Grot Budowlani Łódź. Tym bardziej, że przez cały ten okres to klub ponosił koszty leczenia, zabiegów, fizjoterapeutów, trenerów czy mieszkania.
Informujemy także, że do dzisiaj nie otrzymaliśmy wyroku sądu w przedmiotowej sprawie. Jeśli takowy dostaniemy, uszanujemy go.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Marcin Chudzik
źródło: sport.tvp.pl