– Taki wynik wcale nie jest dla nas wielkim rozczarowaniem. Opuszczałyśmy halę z podniesioną głową, bo dałyśmy z siebie wszystko i bardzo doceniamy kolejny wywalczony punkt – zaznaczyła po porażce z Legionovią libero beniaminka Adriana Adamek.
Po raz drugi w tym sezonie pojedynek zespołów z Legionowa i Opola zakończył się tie-breakiem. Tym razem IŁ Capital Legionovia zrewanżowała się jednak beniaminkowi za porażkę z pierwszej rundy. – Mam nadzieję, że już ostatni raz w tym sezonie mierzyliśmy się z Uni. Ten rywal wyjątkowo nam nie leży, dlatego zwycięstwo odniesione w Opolu, nawet mimo utraty punktu, jest dla nas bardzo ważne przede wszystkim pod względem mentalnym – powiedziała rozgrywająca drużyny z Legionowa Alicja Grabka.
Mimo że przyjezdne przegrywały już 1:2, a szczególnie trzecia odsłona była bardzo zła w ich wykonaniu, to zdołały się podnieść i odwrócić losy spotkania. – Przysłowiowe szturchnięcie ze strony sztabu szkoleniowego było nam potrzebne do tego, by się obudzić. Jak było widać później, przyniosło ono pozytywny skutek – cieszyła się środkowa Legionovii Aleksandra Gryka.
Gra gospodyń trochę falowała. Źle weszły one w spotkanie, a do gry wróciły dopiero w końcówce drugiej partii. – Dobrze wiedziałyśmy, że zespół z Legionowa bardzo mocno wchodzi w spotkania. Byłyśmy nastawione, że tak będzie również w Opolu i tym samym gotowe na to, by zaczekać na swój moment, w którym to my będziemy w stanie mocniej przycisnąć rywala i na dłużej przejąć inicjatywę – stwierdziła atakująca Uni Anna Bączyńska.
Ostatecznie opolankom nie udało się po raz drugi pokonać podopiecznych Alessandro Chiappiniego, choć w tie-breaku miały na to szansę. – Piątego seta nie przegrałyśmy w głowach, tylko głównie poprzez błędy własne. Generalnie jednak taki wynik wcale nie jest dla nas wielkim rozczarowaniem. Opuszczałyśmy halę z podniesioną głową, bo dałyśmy z siebie wszystko i bardzo doceniamy kolejny wywalczony punkt – zaznaczyła libero beniaminka Adriana Adamek.
Mimo że opolanki wywalczyły punkt, to nie zaprezentowały pełni swoich możliwości. Na dużą liczbę błędów po ich stronie zwrócił uwagę ich trener. – Ten mecz pokazał, że jesteśmy dobrym zespołem, jednak nie było to szczególnie ładne widowisko pod kątem czysto siatkarskim. Popełniliśmy przede wszystkim za dużo błędów, szczególnie w ataku. W tym elemencie nie zaprezentowaliśmy wystarczająco wysokiej jakości, by odnieść zwycięstwo. Jeżeli chodzi o tie-breaka, utknęliśmy tam w dwóch ustawieniach. Co ciekawe, zwykle wcale nie są one dla nas tymi najtrudniejszymi – zakończył szkoleniowiec gospodyń Nicola Vettori.
źródło: inf. własna, nto.pl