– Mimo że wygrywaliśmy 2:0, to w trzecim secie nasza gra zrobiła się spokojniejsza, a nie o to chodziło. Powinniśmy dalej utrzymywać mocną zagrywkę, cisnąć rywala i nie pozwolić mu się rozegrać. Nie zrobiliśmy tego – powiedział po wygranym tie-breaku z Visłą środkowy BBTS-u Adrian Hunek.
Siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała są o krok od wywalczenia awansu do finału I ligi. W pierwszym starciu półfinałowym wykazali wyższość nad Visłą Proline Bydgoszcz, ale dopiero po tie-breaku.
– W pierwszych dwóch setach zwycięstwo za łatwo nam przyszło. Fajnie, że pozbieraliśmy się w tie-breaku po dwóch przegranych setach. W nim pokazaliśmy, że potrafimy wspiąć się na wyżyny. Takie mecze gra się już w nerwach i na ambicji, bo to są play-off, a w nich stawka jest wysoka – powiedział Jarosław Macionczyk, kapitan BBTS-u.
Prowadząc 2:0, bielszczanie trochę pomyśleli, że mecz sam się dokończy. Nie grali już tak agresywnie, co pomogło rozwinąć skrzydła przyjezdnym. – Był to trudny mecz. Mimo że wygrywaliśmy 2:0, to w trzecim secie nasza gra zrobiła się spokojniejsza, a nie o to chodziło. Powinniśmy dalej utrzymywać mocną zagrywkę, cisnąć rywala i nie pozwolić mu się rozegrać. Nie zrobiliśmy tego, a bydgoszczanie doprowadzili do tie-breaka. Atut własnej hali pomógł nam w nim wygrać końcówkę – stwierdził Adrian Hunek, który nie ukrywał radości z wygranej. – Zwycięstwo 3:2 cieszy, ale ten mecz był dla nas taką lekcją, że nie można dać się rozkręcić przeciwnikowi, bo może się to dla nas źle skończyć – dodał środkowy BBTS-u.
Gospodarze prowadzili już 2:0, ale spuścili z tonu w polu serwisowym, co skrzętnie wykorzystali siatkarze Visły, doprowadzając do tie-breaka. – Przestaliśmy zagrywać, przez co bydgoszczanie mieli 80% skuteczności w przyjęciu oraz w ataku, co im bardzo pomogło i ustawiło dwa sety, które wygrali. Natomiast w momencie, kiedy my znowu postraszyliśmy ich zagrywką, to było nam łatwiej grać, a blokującym – blokować – ocenił rozgrywający ekipy z Beskidów.
Jest ona w uprzywilejowanej sytuacji przed rewanżem w Bydgoszczy. Już tam może przypieczętować awans do finału I ligi. – Musimy o tym meczu już zapomnieć i przygotowywać się do wyjazdu do Bydgoszczy. Uważam, że tam będzie podobny mecz. Zespół, który wytrzyma nerwowo końcówki, ten wyjdzie zwycięsko z tego spotkania. Jedziemy walczyć o to, aby bydgoszczanie nie musieli już do nas przyjeżdżać – zakończył Jarosław Macionczyk.
źródło: BBTS Bielsko-Biała - Facebook, opr. własne