Reprezentacja Polski siatkarek już w środowy wieczór polskiego czasu rozpocznie walkę o jak najlepsze miejsce w turnieju finałowym Siatkarskiej Ligi Narodów. – Życzę dziewczynom przede wszystkim zdrowia, bo ono jest najważniejsze. Poza tym dobrej zabawy, by grały tak, jak grają, bo nic nie muszą, a tylko mogą. Niech spełniają marzenia, walczą i się tym bawią – mówi na łamach TVP Sport Zuzanna Górecka, którą z sezonu kadrowego wykluczyła poważna kontuzja.
Siatkarki prowadzone przez Stefano Lavariniego okazały się najlepsze w fazie grupowej VNL. Co było kluczem do sukcesu? – To wiara w to, że w końcu możemy rywalizować z najlepszymi zespołami na świecie i powoli stajemy się jednym z nich. Dziewczyny w tym sezonie prezentują się znakomicie. Myślę, że zaskoczyły same siebie i to jest najlepsze – grają przede wszystkim dla siebie i swojej radości. Bardzo się cieszę, kiedy wygrywają. Ich gra wygląda bardzo dobrze. Potknięcia się zdarzają, to jest nieuniknione w tym sporcie, ale przy takiej grze to ma małe znaczenie – zaznaczyła kontuzjowana przyjmująca kadry – uważa Zuzanna Górecka. – Największą siłą jest to, że w każdym momencie każda z dziewczyn może „odpalić”. Nie możemy opierać się wyłącznie na Magdzie Stysiak na takim poziomie – ktoś jej musi pomagać. Przy dobrym wsparciu naszego przyjęcia, wszystkie dziewczyny będą się mogły włączyć w grę i dokładać punkty. To mam nadzieję będzie naszą siłą w turnieju w Arlington – dodała środkowa Zuzanna Efimienko-Młotkowska.
Siatkarki niejednokrotnie mówiły o znakomitej atmosferze w kadrze. – Najlepszym wspomnieniem jest dla mnie poranek po ostatnim meczu z Serbią podczas mistrzostw świata. Utkwił mi bardzo głęboko w sercu, ponieważ kiedy pożegnaliśmy się ze sobą, nikt nie chciał wyjść z sali. Patrzyliśmy się po sobie, uświadamiając sobie, że to już koniec. Każda z nas tak naprawdę chciała jak najszybciej wrócić do kadry. To było piękne – wspomina Górecka. – Dla mnie najlepsze wspomnienia pozasportowe związane z kadrą oscylują wokół osoby naszego kierownika, ale też doktora – Krzysztofa Zająca. Zawsze był organizatorem wyjazdów. Jasne jest to, że podczas turniejów typu Liga Narodów bardzo trudno jest zwiedzać, ale my i tak prosiłyśmy go, by w dniu, który był wolny choć w połowie zorganizować nam przejazd na małe zakupy, by oderwać się od siatkówki. Niekiedy też zwiedzałyśmy miejsca turystyczne. Zazwyczaj nasze życie to było hotel-hala, hotel-hala. Trudno było zrobić cokolwiek innego. Fajnie, że dzięki doktorowi można było zobaczyć coś więcej – zdradziła Efimienko-Młotkowska.
Efimienko-Młotkowska i Górecka podzieliły się także wspomnieniami z reprezentacyjnych podróży. – Komediodramatem było latanie w tamtym roku po Lidze Narodów. Za każdym razem odwoływali nam samoloty i czekałyśmy godzinami na lotniskach. Najgorzej było, kiedy wracałyśmy z Neapolu, bo powrót zajął nam 30 godzin. Raz w czasie tej podróży zamknięto nam bramkę przed nosem i powiedziano, że jesteśmy dwie minuty po czasie. Za drugim razem widziałyśmy jak odlatuje samolot i machałyśmy mu przez szybę (śmiech). Tym sposobem spędziłyśmy noc na lotnisku i wróciłyśmy dopiero na drugi dzień – opowiada Górecka. – Najzabawniejsza była logistyka, jeśli chodzi o pranie rzeczy na wyjazdach. Nie dysponowałyśmy na nich rzecz jasna własnymi pralkami. Zazwyczaj cały zespół w jednym czasie oddawał pranie – zarówno zawodniczki, jak i sztab. Czasami wiązały się z tym zabawne sytuacje, kiedy otwierało się worek z konkretnego pokoju, a w nim na przykład była męska bielizna. Wtedy zaraz robiłyśmy zdjęcie na grupę WhatsApp i pytałyśmy czyja to zguba. Z perspektywy czasu myślę, że to mogło być jeszcze bardziej niezręczne dla panów, kiedy znajdowali rzeczy należące do siatkarek (śmiech). Co więcej, często ubrania ginęły w praniu. Przyjeżdżało się na turniej z dziesięcioma koszulkami, a wyjeżdżało z dwiema (śmiech) – powiedziała Zuzanna Efimienko-Młotowska.
Obie zawodniczki będą kibicowały swoim koleżankom walczącym na turnieju w Arlington. – Życzę dziewczynom przede wszystkim zdrowia, bo ono jest najważniejsze. Poza tym dobrej zabawy, by grały tak, jak grają, bo nic nie muszą, a tylko mogą. Niech spełniają marzenia, walczą i się tym bawią – zaznaczyła Zuzanna Górecka. – Dziewczynom życzę, by nie przytłoczył ich ten turniej. Otoczka finałów VNL jest inna niż w klasycznych zmaganiach Ligi Narodów. Część z polskich siatkarek nie miała możliwości gry w takich zawodach. Życzę im tego, by nie zjadły ich presja i stres. Ważne jest też to, by nie pokonał ich fakt, że gramy z Niemkami, czyli teoretycznie najłatwiejszym przeciwnikiem. Rywalki też mogą pomyśleć, że granie z nami im „leży” bardziej niż choćby z Brazylijkami. To będzie najważniejszy mecz i dobrze byłoby go zacząć z dużą pewnością siebie – zakończyła Zuzanna Efimienko-Młotkowska.
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl