Marina Mazenko dołączyła do tarnowskiego klubu w trakcie rozgrywek. Ukrainka szybko stała się ulubienicom tarnowskich kibiców, oprócz tego jest bardzo skuteczną zawodniczką i reprezentantką swojego kraju. – Liga nie daje możliwości wytchnienia i daje niesamowity impuls do dalszego rozwoju. Bardzo się cieszę, że mogę w tym uczestniczyć, wierzę, że już niedługo w naszym kraju zapanuje pokój i poziom siatkówki znów się podniesie – mówi środkowa Roleskiego Tarnów.
Jak zaczęła się twoja przygoda z siatkówką? Jak wyglądały twoje początki?
Marina Mazenko: – Moja przygoda zaczęła się w wieku 11 lat. Zauważyła mnie trenerka w szkole, w której się uczyłam, ona szukała dzieci w całym mieście i okolicach. Chodziłam do szkoły na wsi, więc było to zaskoczenie jak ją tam zobaczyłam. A jeszcze większym zaskoczeniem było to, że znała moją mamę. Rodziły razem, moja mama była wtedy ze mną w ciąży, a moja trenerka Olga Pohorecka ze swoim najstarszym synem. To ona pokazała mi siatkówkę, dała pierwsze lekcje, rozwinęła umiejętności, technikę i zaszczepiła we mnie miłość do siatkówki. Oddała za nas całego siebie i jestem jej za to wdzięczna i zawsze będę wdzięczna.
Ten sezon jest dla ciebie pierwszym w Polsce, jakie różnice widzisz pomiędzy Polską a Ukrainą, jeśli chodzi o siatkówkę?
– Oczywiście poziom ligi jest fantastyczny, również poziom wszystkich drużyn jest prawie taki sam, a każda zawodniczka niesamowicie ciekawa i różnorodna. Liga nie daje możliwości wytchnienia i daje niesamowity impuls do dalszego rozwoju. Bardzo się cieszę, że mogę w tym uczestniczyć, wierzę, że już niedługo w naszym kraju zapanuje pokój i poziom siatkówki znów się podniesie. Bo nawet teraz, mimo okoliczności, że wielu zawodników wyjechało z kraju i gra za granicą, ukraińska liga siatkówki gra i poziom jest naprawdę dobry. Dzięki naszemu państwu i ludziom, którzy kochają ten sport, siatkówka wciąż żyje i kwitnie, na boiskach w każdym meczu pojawia się wielu dobrych i obiecujących młodych ludzi.
Ciężko jest w trakcie sezonu dołączyć do drużyny, która trenowała ze sobą w zasadzie od sierpnia?
– Nie powiedziałbym. Tak się złożyło, że dobrze czułam się we wszystkich zespołach wcześniej i bardzo się cieszę, że ten zespół nie był wyjątkiem. Oczywiście jestem bardzo wdzięczna wszystkim dziewczynom i trenerom, którzy się do tego przyczynili, bo to tak naprawdę to moja pierwsza drużyna, do której dołączyłam prawie pod koniec sezonu. Dziewczyny przyjęły mnie niesamowicie ciepło, wspierały, pomagały i asystowały we wszystkich nurtujących mnie pytaniach i sprawiły, że mój pobyt tutaj był niesamowicie komfortowy i czuję się jak u siebie w domu, za co serdecznie im wszystkim dziękuję. Właściwie nigdy nie czułem się jak ktoś „nowy”, ponieważ naprawdę nadajemy na tych samych falach i znalazłam tutaj dobrych przyjaciół, z którymi utrzymam kontakt nawet po sezonie.
Zadomowiłaś się już w Tarnowie? Jak oceniasz atmosferę panującą w klubie i wokół klubu?
– Czuję się jak najbardziej komfortowo, bo atmosfera w drużynie i poza nią jest bardzo przyjazna i ciepła. Jestem mile zaskoczona ilością kibiców, którzy przychodzą na mecze i kibicują klubowi. Rzeczywiście dla zespołu, który jest pierwszy rok w Tauron Lidze jest to moim zdaniem prawdziwy sukces. Serdecznie dziękujemy wszystkim kibicom za wsparcie i postaramy się w każdym meczu dać z siebie wszystko, abyście byli zadowoleni.
Jesteś aktywna w mediach społecznościowych, często dodajesz zdjęcia z Tarnowa, masz jakieś swoje ulubione miejsce w Tarnowie?
– W rzeczywistości to miasto jest mi bliskie duchem, ponieważ bardzo przypomina mój rodzinny Kamieniec Podolski, który jest nieskończenie piękny, a także miasto Tarnopol, w którym grałem przez 8 lat, notabene jednym z jego założycieli był Jan Amor Tarnowski, który pochodzi z miasta Tarnowa. Niesamowita architektura starego miasta fascynuje mnie każdego dnia, kiedy idę na trening. Ale szczerze mówiąc, najcieplej dla duszy jest mi na spacerach z dziewczynami w schronisku dla psów, które znajduje się trochę poza miastem. To tam odczuwam maksimum ciepła i miłości, jakie dają nam zwierzęta, a my możemy im dać choć trochę miłości. Po tych wycieczkach moje serce czuje się dużo lepiej.
Jaki element gry w siatkówkę jest twoim ulubionym?
– Atak. (śmiech) Oczywiście ten element zawdzięczam całemu zespołowi i rozumiem, jaką pracę wykonują dziewczyny obok mnie, bo właściwie jestem wyłączona z przyjmowania i obrony. Dlatego, aby dostać piłkę, czeka dużo pracy dziewczyny w obronie i przyjęciu. I oczywiście w momencie, gdy dostaję piłkę, myślę o tym, jak ich nie zawieść i nie zmarnować ich pracy.
Masz jakiś ulubiony moment z twojej kariery, który cię motywuje w trudnych chwilach?
– Często pamiętam chwile, kiedy z jakiegoś powodu chciałam odejść z siatkówki. Ale w takich czasach byli ludzie, którzy nie dawali mi się poddać, a czasami siatkówka szczerze mnie ratowała i nadal ratuje przed emocjami i sytuacjami wokół mnie. Dopiero w hali zapominam o wszystkim, jest tylko boisko, drużyna, piłka i chęć walki. Czasem ze sobą, czasem z rywalem. To długa droga i cieszę się, że mogę ją przejść.
Na koniec pytanie o reprezentację. Jesteś powoływana do kadry Ukrainy, czy reprezentowanie swojego kraju to jest coś bardziej wyjątkowego niż rywalizacja ligowa?
– Obecnie jestem powołana do kadry narodowej. Oczywiście wszystko zostanie rozstrzygnięte na zgrupowaniu kadry, ponieważ jest tam wiele innych utalentowanych dziewczyn, które również są tam powołane. Reprezentowanie swojego kraju to wielki zaszczyt dla każdego zawodnika, zwłaszcza w czasie, gdy nasi żołnierze bronią frontu, naszej ziemi i musimy walczyć we własnej ojczyźnie.
źródło: uksjedynka.com