W niedzielę Piotr Kantor i Jakub Zdybek wywalczyli swój pierwszy wspólny medal – srebro na turnieju Beach Pro Tour Challenge w Chiang Mai. Zawodnicy wraz ze sztabem wrócili do Polski z Tajlandii, na lotnisku zostali powitani przez wiceprezesa PZPS Jacka Sęka oraz przedstawicieli działu siatkówki plażowej.
DWUNASTY WYSTĘP OKRASZONY MEDALEM
Beach Pro Tour Challenge w Chiang Mai był dwunastym wspólnym występem Piotra Kantora i Jakuba Zdybka, którzy połączyli siły na przełomie kwietnia i maja. Polacy w Tajlandii stali się specjalistami od tie-breaków, gdyż od zakończenia rywalizacji grupowej ich droga do finału wiodła przez trzysetowe spotkania. – Był to jeden z bardziej wymagających turniejów. Do samego finału musieliśmy zagrać chyba dziewiętnaście setów, więc trochę nas to kosztowało. Dziewiętnaście setów w ciągu trzech dni w takich warunkach – z drugiej strony trochę na własne życzenie sobie to zrobiliśmy… – bo graliśmy kilka tie-breaków, ale suma sumarum zakończyło się dla nas sukcesem. Nie chodzi nawet o sam medal, a o ilość punktów rankingowych, bo system jest, jaki jest – turniejów jest mało, ale dużo grania, gdzie musimy uzyskać punkty do rankingu olimpijskiego i światowego. Bardzo cieszymy się z tych punktów – mówił po powrocie do kraju Piotr Kantor.
Zobacz również:
Srebrny medal polskiej pary
AWANS W ŚWIATOWYM RANKINGU
Drugie miejsce zdobyte w Tajlandii przełożyło się na awans pary w światowym rankingu o pięć pozycji. Obecnie Piotr Kantor i Jakub Zdybek zajmują 27. lokatę. – Pierwszy medal naszej pary i mój pierwszy medal na takim poziomie rozgrywek, z czego bardzo się cieszę. Jest to krok, ale mały w stronę igrzysk i musimy dalej mocno trenować i być skupieni, napierać i jeszcze lepiej grać. Nie popadamy w samozachwyt i jedziemy dalej – podkreślał Jakub Zdybek, który w Chiang Mai był najlepiej serwującym zawodnikiem, mając na swoim koncie 15 asów. – Półfinał był chyba takim najtrudniejszym meczem, bo on już gwarantował medal, a wygraliśmy go 15-13 w tie-breaku, gdzie naprawdę niewiele decydowało o tym sukcesie. Myślę, że to był mecz pod największą presją.
Trener pary Mateusz Radojewski również podkreślał wagę wyniku osiągniętego w Chiang Mai. – Szczerze mogę przyznać, że medal bralibyśmy w ciemno. Nieważne czy byłoby to pierwsze, drugie czy trzecie miejsce. Jest to ważny wynik nie tylko w kontekście medalu, ale i w kontekście punktów liczących się do kwalifikacji olimpijskich. Jeśli chodzi o cały nasz występ, nie zawsze gra była taka, jakbyśmy sobie życzyli, popełnialiśmy dużo błędów i nie kończyliśmy pewnych akcji, ale ostatecznie za każdym razem potrafiliśmy doprowadzić wynik do końca, zwłaszcza w tym ciężkim dniu, jakim była sobota, gdzie graliśmy dziewięć setów. W ostatnim meczu wydawało się, że chłopaki jadą już trochę na oparach, ale potrafili się zmobilizować i nawet takie małe demony – chyba dzięki temu zmęczeniu – szybko potrafiliśmy pokonać i dojść do tej finałowej czwórki.
Kolejny start Piotra Kantora i Jakuba Zdybka to ostatni w tym sezonie turniej Challenge, który od 30 listopada do 3 grudnia będzie rozgrywany w Nuvali na Filipinach. – Najbliższe plany to dwa dni w domu, a w piątek spotykamy się w Spale i w sobotę lecimy już na Filipiny. Jedyne, co zrobimy to mały rozruch w piątek i w sobotę przed wylotem, a na miejscu dopracujemy jakieś małe mankamenty, które zawodziły minimalnie teraz. Popracujemy też trochę nad zagrywką i oby przydało się to na Filipinach – zakończył trener.
źródło: pzps.pl