Julita Molenda po rocznej przygodzie w pierwszej lidze powróciła do siatkarskiej ekstraklasy. Poprzedni sezon spędziła w Tarnowie, teraz znów będzie zawodniczką Radomki. Co przez rok się u niej zmieniło i jak wyobraża sobie najbliższe rozgrywki? Odpowiedź znajdziecie w poniższym wywiadzie.
Co przez rok działo się u Julity Molendy? Czy śledziłaś sytuację klubów w ekstraklasie?
– Przez ostatni rok wydarzyło się naprawdę wiele. Najważniejsze jest jednak to, że spełniłam cel, który założyłam sobie przed sezonem, a mianowicie większą ilość występów na boisku. Dzięki temu mogłam popracować nad elementami, które da się wyszkolić tylko podczas gry. Poza sportowymi aspektami była to także dla mnie osobiście duża zmiana. Pierwszy raz wyprowadziłam się z rodzinnego domu. Na pewno nauczyło mnie to samodzielności. Oczywiście śledziłam wyniki meczów, wtedy jeszcze w LSK, na kilku udało mi się nawet być.
Jak myślisz, jak będzie wyglądała współpraca z włoskim szkoleniowcem i sztabem?
– Z tego co udało mi się dowiedzieć, trener Marchesi lubi współpracować z młodymi zawodniczkami, więc mam nadzieję, że będzie to dla mnie szansa na pokazanie się, a także podszkolenie elementów technicznych. Zresztą z każdym trenerem trzeba dawać z siebie 110%, wykonywać jak najlepiej jego polecenia i pokazać, że zasługuje się na miejsce w „szóstce”. Ale tak naprawdę o efektach naszej współpracy będziemy mogli porozmawiać po przepracowanym pierwszym sezonie.
Jakie są Twoje oczekiwania na zbliżające się rozgrywki?
– Przede wszystkim regularna gra na parkiecie. Liczę na to, że będziemy waleczną drużyną i będziemy starały osiągną się jak najlepszy wynik.
Czy wiesz, że przed sezonem 2020/21 czeka Was jeszcze Letnia Liga. Jakie jest Twoje zdanie na temat gry na piasku?
– Myślę, że po przerwie, jaką zafundował nam wirus, powrót do rywalizacji, niezależnie w jakiej postaci, nigdy nie zaszkodzi. Mnie się pomysł z grą na piasku podoba, mogę zdradzić, że nawet będę jedną z zawodniczek reprezentujących Radomkę.
Jakie są Twoje marzenia, cele na przyszłość?
– Można być zdziwionym, ale w moim słowniku nie ma słowa „marzenie”. Cel i marzenie to u mnie synonimy, bo jeśli coś sobie założę, to dążę do tego, za wszelką cenę staram się to spełnić. Muszę powiedzieć, że przyzwyczaiłam się do dużej ilości gry, do czasu na boisku. Taka rola mi odpowiada i nie będę chciała z tego zrezygnować. Najważniejsze żeby było zdrowie i zero kontuzji. Takim celem niesportowym jest zwiedzanie kolejnych miejsc na świecie.
Jak spędzasz wolny czas?
– Jak każda zawodniczka, w miarę możliwości, staram się spędzać go aktywnie. Domowe treningi, jazda na rowerze, długie wieczorne spacery itp. Postanowiłam też poprawić nawyki żywieniowe i zgłębić wiedzę na ten temat. Dlaczego? Myślę, że jest to nieodzowna część każdego sportowca, który myśli o sporcie na poważnie.
źródło: Radomka Radom