Czy wybuch pandemii wpłynie na reformę i kształt siatkarskiego kalendarza? Jeśli nie teraz, to już chyba nigdy…– Być może nadchodzi czas na wdrożenie mojego planu, czyli zrobienie tzw. okien międzynarodowych, które będą przerywały krajowe rozgrywki ligowe i w tym czasie, krótkich dwutygodniowych okresach, będą grać reprezentacje, tak jak to jest w innych dyscyplinach – mówi reprezentujący Polskę we władzach światowej siatkówki Mirosław Przedpełski.
Kalendarz siatkarski od lat wygląda tak samo. Liga trwająca pół roku, wydłużona wersja Ligi Światowej, czyli Siatkarska Liga Narodów i docelowa impreza sezonu, czyli mistrzostwa świata, Europy lub igrzyska olimpijskie. W rezultacie najlepsi siatkarze grali pod sto spotkań w ciągu roku kalendarzowego, co rzecz jasna natychmiast przekładało się na liczbę kontuzji i urazów.
Przez lata władze FIVB i CEV (Europejskiej Konfederacji Siatkówki) zapewniały, że ilość imprez jest dostosowywana tak, by zwiększyć zainteresowanie dyscypliną na całym świecie i mocno ją wypromować. Nie zrozumieli jednak, że taka ilość może spowodować „przejedzenie” siatkówką. Przed wybuchem tegorocznej pandemii wystarczyło włączyć telewizję, a na pewno trafiłoby się na kanał, w którym właśnie jest retransmisja meczu. Wyniki oglądalności w porównaniu z poprzednimi latami też nie powalają na kolana.
Od lat orędownikiem zmian kalendarza jest były prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej i działający obecnie w międzynarodowych strukturach Mirosław Przedpełski.– Granie w taki sposób, że kluby kończą sezon, a najlepsi gracze trafiają prosto do reprezentacji powoduje, że po kilku miesiącach sportowcy są wyeksploatowani do granic możliwości. Jednocześnie w tej przerwie przeznaczonej na mecze reprezentacji 90 procent zawodników praktycznie ma wolne od siatkówki. To nikomu nie służy. Dodatkowo taki system sprawia, że najsilniejsze ligi na świecie muszą grać przez zaledwie kilka miesięcy, ściskać terminarz, grać często dwa razy w tygodniu. Meczów jest mnóstwo, są one rozrzucone i często dochodzi do zmian terminów. To z kolei powoduje, że kibice odczuwają przesyt i rzadziej niż by mogli przychodzą do hal lub zasiadają przed telewizorami. Podział kalendarza na mecze klubowe i mecze reprezentacji powoduje sytuację, że zarówno kluby, jak i federacje narodowe organizujące mecze reprezentacji muszą przerywać działalność marketingową i praktycznie często zaczynać od nowa. Dlatego często jest to syzyfowa praca – stwierdził Mirosław Przedpełski.
Zdaniem Przedpełskiego siatkówka powinna podążyć tropem piłki nożnej czy ręcznej. – Przede wszystkim chodzi o likwidację sztywnego podziału na sezon reprezentacyjny i klubowy. Mecze reprezentacji miałyby być rozgrywane tak jak choćby w piłce nożnej, w trakcie specjalnych okienek, podobnie byłoby z wielkimi międzynarodowymi turniejami – nie musiałyby być rozgrywane zawsze w wakacje czy też jesienią. Taka zmiana oznaczałaby, że ligi mogłyby grać nie tylko przez 5-6 miesięcy, lecz nawet 8-10. A co najważniejsze, wszyscy zawodnicy braliby udział w całorocznych rozgrywkach, a system powodowałby, że automatycznie każdy z graczy miałby w roku minimum 3-4 tygodnie wolnego – tłumaczył były sternik polskiej siatkówki.
Wydaje się, że być może teraz jest najwłaściwszy czas na wprowadzenie zmian. Pandemia koronawirusa pokazała, że wobec takich wydarzeń świat jest bezradny, ale rozszerzenie sezonu klubowego na więcej miesięcy pozwalałoby utrzymać lub wznowić rozgrywki, tak jak w tej chwili dzieje się to w przypadku piłki nożnej. Czy ten argument trafi w końcu do władz światowej siatkówki? – Być może nadchodzi czas na wdrożenie mojego planu, czyli zrobienie tzw. okien międzynarodowych, które będą przerywały krajowe rozgrywki ligowe i w tym czasie, krótkich dwutygodniowych okresach, będą grać reprezentacje, tak jak to jest w innych dyscyplinach. A mistrzostwa Europy być może trzeba będzie zagrać w styczniu, lutym lub marcu. To jest moja idea, którą promuję od dawna. Trudno było ją kiedyś przeprowadzić, ale teraz może będzie łatwiej – zaznaczył Mirosław Przedpełski.
Cały tekst Michała Kalinowskiego w katowickim Sporcie
źródło: dzienniksport.com