Reprezentacja kobiet w siatkówce pod wodzą trenera Jacka Nawrockiego będzie przygotowywała się do mistrzostw świata w 2022 roku. Polska będzie współorganizatorem tej imprezy. – Mistrzostwa świata, które odbędą się za dwa lata w naszym kraju to nasz nadrzędny cel – powiedział trener Jacek Nawrocki.
Siatkarska Liga Narodów została odwołana. Jak to wpłynie na działania reprezentacji siatkarek?
Jacek Nawrocki: – Rozgrywki odwołano, ale reprezentacja musi żyć swoim życiem. Nie możemy stracić sezonu. Planujemy przeprowadzić zgrupowania w takich warunkach, w jakich będzie to możliwe w czerwcu i lipcu. Wcześniej ruszy też Tauron Liga więc zasadne wydaje się, żeby odpowiednio szybko powołać reprezentację i trenować. Mamy w kraju zawodniczki doświadczone, które mogą potraktować taką kilkumiesięczną absencję od treningu jako regenerację. Jesteśmy jednak dość młodym zespołem, więc dla większości dziewczyn każdy miesiąc bez treningu to duża strata. Są w tym momencie w fazie swojego rozwoju i dlatego chcemy to zgrupowanie przeprowadzić.
Dobór zawodniczek będzie bardziej pod kątem przyszłości czy korzystania z tych, które do tej pory wybrał już pan do tej kadry?
– To świeża decyzja, więc muszę się skonsultować z dziewczynami. W weekend postaram się porozmawiać ze wszystkimi, zobaczyć, jak się czują, czego potrzebują i będę chciał wysłuchać ich zdania na temat udziału w zgrupowaniach. Najpierw omówię to z tymi, które stanowią trzon tej drużyny. Celem będzie współpraca ze wszystkimi: podstawowymi zawodniczkami naszej kadry, tymi, które wprowadzaliśmy, a także pozostałymi, które są na naszym celowniku, jeśli chodzi o przyszłość – kolejny sezon i mundial w 2022 roku. Chcemy stworzyć wewnętrzną rywalizację i ocenić, jak te dziewczyny sobie radzą. Jeśli się uda, to sprawdzimy je też w sparingach – wewnętrznych i możliwe, że także międzynarodowych, które staramy się przygotować na drugą połowę lipca.
Ostatnie dwa lata pana kariery w reprezentacji były dość intensywne. Zmieniły coś w panu jako trenerze?
– To, co mi utkwiło w pamięci to rozwój tej reprezentacji. Dwa lata temu grając w Lidze Narodów, już wskoczyliśmy o jeden poziom wyżej – do krajów, które liczą się na świecie. Ostatni sezon pokazał, że dziewczyny mogą walczyć nawet z najmocniejszymi. Przyszłość należy do tej drużyny. Nasza reprezentacja będzie silniejsza i na rynku światowym, i na europejskim.
Który moment był najtrudniejszy w poprzednim sezonie? Ten po przegranych kwalifikacjach olimpijskich we Wrocławiu, gdy czekały was jeszcze domowe mistrzostwa Europy?
– Najtrudniej jest tym dziewczynom najbardziej doświadczonym, mogą mieć przeczucie, że coś im ucieka i powoli brakuje czasu. Zespół jest jednak na tyle młody, że większość siatkarek może patrzeć na przyszłość optymistycznie i widzieć siebie w starcie na igrzyskach. W tym przypadku jest jednak ta okropna formuła kwalifikacji dla Europy. W dwunastce krajów, które pojadą do Tokio, są Dominikana czy Argentyna, z którymi rywalizowalibyśmy w roli faworytek. Dla Europy to jest brutalne. Trzeba tu być topową drużyną na świecie, żeby awansować na igrzyska. Pokazaliśmy, że jesteśmy blisko. Ale ja nie widzę ani jednej dziewczyny, której w zeszłym roku awans na igrzyska bezpowrotnie uciekł. Dla wszystkich jest jeszcze otwarta droga.
Po drugiej szansie w Apeldoornie, gdy było już wiadomo, że nie pojedziecie do Tokio, pan też odczuł sporą pustkę?
– Wiele osób patrzy na tę kadrę pragmatycznie. Zespół idzie swoją drogą, a szansa wyjazdu na igrzyska była jednym z etapów. On się wspina na szczyt i ja nie rozpaczałbym aż tak bardzo nad tym, co się stało. Żal pozostaje, bo igrzyska są marzeniem każdego sportowca i trenera, ale patrząc na siły i zamiary, musimy odnieść się do tego, że ta drużyna robi swoje. Walczy w każdym turnieju i tak samo było w kwalifikacjach. Nie wywalczyliśmy awansu, ale pokazaliśmy się z dobrej strony zarówno we Wrocławiu, jak i Apeldoornie. Jeszcze dwa-trzy lata temu trudno byłoby się spodziewać tak dobrych wyników po tej reprezentacji.
Mówi pan o etapach, przez które przechodzi nasza reprezentacja. Co teraz jest celem, bo wiadomo, że w dalszej perspektywie pozostają mistrzostwa świata za dwa lata, które współorganizujemy?
– Mundial jest celem ogólnie dla reprezentacji. Nie dla mnie czy poszczególnych zawodniczek. Trzon reprezentacji jest przygotowany, co pokazał poprzedni sezon. Dochodzą nowe, młode zawodniczki, które mają duży potencjał. Są w stanie pomóc zespołowi, ale kończymy z jego transformacją. Do podstaw, które zbudowaliśmy, dokładamy kolejne zawodniczki, ale ta grupa dziewczyn, którą mamy już jest w stanie walczyć z każdym na świecie. Liga Narodów, kolejne imprezy będą nie krokiem po drodze do czegoś większego, a celem samym w sobie – tak to potraktujemy.
Cały wywiad Jakub Balcerskiego w: sport.pl
źródło: sport.pl