– Będą czekać, czekać i czekać; ewentualnie udawać, że chcą pomóc, a w gruncie rzeczy tego nie robić – mówi Wilfredo Leon o ludziach pracujących w kubańskiej federacji. – To wszystko trzeba robić bardzo intensywnie. Wtedy jest szansa, że w końcu się zgodzą – dodaje o szansach na przekonanie Kubańczyków.
W ostatnim czasie można było przeczytać, że nawet jeśli zagra pan w reprezentacji Polski, to i tak najwcześniej w lutym 2018 roku.
Wilfredo Leon: – A skąd pan to wie? W 2017 roku Polska jest gospodarzem mistrzostw Europy i bardzo wierzę, że już wtedy będę mógł ją reprezentować. To byłoby moje marzenie – rozegrać pierwszą wielką imprezę w polskich barwach właśnie tutaj.
Grę w reprezentacji Polski blokuje niestety kubańska federacja.
– Niestety, to prawda. FIVB jest w stanie mi pomóc i całą sprawę przyspieszyć, ale potrzebna jest przede wszystkim zgoda kubańskiej federacji. I o to ostatnie będzie dużo trudniej.
Dlaczego?
– Pracują tam ludzie, których doskonale znam. Już od 14. roku życia reprezentowałem Kubę, a tam we władzach ludzie pełnią określone funkcje często przez wiele lat. Gdy ktoś przyjdzie do takiej osoby i powie: „Leon ma polskie obywatelstwo i chciałby grać dla tego kraju. Wystarczy tylko, jak podpiszesz jeden dokument”, ona na pewno tego od razu nie zrobi. Dopóki reprezentujesz Kubę, relacje z tymi ludźmi są w porządku, ale gdy rezygnujesz z gry w narodowych barwach, wszystko mocno się zmienia. Jestem przekonany, że ci ludzie nie pójdą mi na rękę. Będą czekać, czekać i czekać; ewentualnie udawać, że chcą pomóc, a w gruncie rzeczy tego nie robić.
Co można więc zrobić?
– Trzeba jakoś do nich trafić. Ktoś, kto zna najważniejszych ludzi na Kubie, musi poważnie porozmawiać z osobami odpowiadającymi za siatkówkę. Można też zaproponować coś kubańskiej federacji w zamian, żeby oni zrozumieli, że też będą mieli z tego korzyści.
Wizja pana gry w reprezentacji Polski wciąż wywołuje sporo kontrowersji. W grudniu 2015 roku Raul Lozano udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że Polska nie potrzebuje Wilfredo Leona, bo na pozycji przyjmującego ma Michała Kubiaka i Mateusza Mikę. Dodał też, że jak słyszy, że Polska z Leonem zacznie wygrywać, to dla niego takie zdanie oznacza brak szacunku dla zawodników, którzy w 2014 roku zdobyli mistrzostwo świata.
– Zawsze uważałem, że każdy człowiek ma prawo do swojego zdania. Ok, to jest opinia pana Lozano. Gdyby został selekcjonerem reprezentacji Polski, nie powołałby mnie do kadry, nawet gdybym mógł grać w biało-czerwonych barwach. Musiałbym się z tym pogodzić. Mam jednak wrażenie, że pan Lozano nie powiedział tych słów dlatego, że uważa mnie za złego siatkarza, ale dlatego, że być może ma ze mną jakiś problem. To jego sprawa. Nie wiemy jeszcze, kto będzie trenerem Polaków. A jeśli zostanie nim Lozano, może zmieni zdanie i okaże się, że jednak jestem mu potrzebny?
Rozmawiał Jakub Radomski – więcej w Przeglądzie Sportowym
źródło: Przegląd Sportowy