Nowo wybrany szkoleniowiec reprezentacji Polski Ferdinando de Giorgi w Polsce mieszka już półtora roku. W poprzednim sezonie w fenomenalnym stylu zdobył mistrzostwo Polski z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, deklasując rywali. Popularny Fefe nie ukrywa jednak, że przyjeżdżając na Opolszczyznę, nic nie wiedział o mieście, ale dobrze orientował się w naszej lidze.
Ferdinando de Giorgi przyjechał do Kędzierzyna-Koźla, jeszcze zanim objął stanowisko szkoleniowca ZAKSY. Włoch przyglądał się kilku ostatnim meczom trójkolorowych w bardzo nieudanym sezonie 2014/2015, kiedy drużyna zajęła dopiero 6. lokatę. Jednak jak sam przyznaje, jest to idealne miejsce dla siatkówki. – Kędzierzyn to małe, bardzo spokojne miasto, w którym mieszkają przemili ludzie i które sprzyja robieniu siatkówki na najwyższym poziomie. Przyjeżdżając po raz pierwszy na Opolszczyznę, nic o tym mieście nie wiedziałem, ale znałem za to drużynę, którą oglądałem w rozgrywkach europejskich. Miałem więc świadomość i wiedzę, do jakiego klubu trafiłem. Znałem prezesa ZAKSY, Sebastiana Świderskiego, z którym pracowałem wcześniej we Włoszech [De Giorgi był trenerem Świderskiego w Perugii i Maceracie – przyp. red.]. Dzięki temu relacje z szefostwem klubu nie były problemem, co na początku pracy było dużym ułatwieniem – opowiada De Giorgi.
Szkoleniowiec biało-czerwonych przyznaje, że odnalezienie się w naszym kraju nie sprawiło mu większych problemów. – Przede wszystkim zrozumiałem, że Włosi cieszą się dużą sympatią i szacunkiem w Polsce. Zarówno Polska, jak i Włochy to kraje katolickie, mamy wspólne korzenie i kierujemy się w życiu podobnymi wartościami, dlatego odnalezienie się w tutejszej rzeczywistości nie sprawiło mi wielu problemów – przyznaje.
Włoch odniósł się również do głównej różnicy, jaką widzi między ligą polską a włoską. Według De Giorgiego najbardziej jest ona widoczna w poziomie sportowym zespołów ze środka tabeli. – Główną różnicą są przede wszystkim możliwości finansowe polskich i włoskich klubów. Mam tu na myśli szczególnie tak zwane zespoły ze środka tabeli. Zawsze było tak, że nawet te włoskie kluby, które nie były zaliczane do ligowej czołówki, miały w swoich kadrach lepszych zawodników niż ich odpowiednicy w polskiej lidze. Jednak w ostatnich latach styl i organizacja gry polskich „średniaków” uległy wyraźnej poprawie i coraz więcej jest zespołów aspirujących do walki o najwyższe cele. Zarówno we Włoszech, jak i w Polsce jest pięć-sześć drużyn, które prezentują bardzo wysoki poziom i muszą być zaliczane do światowej czołówki – ocenia szkoleniowiec.
– Polscy siatkarze od zawsze słynęli ze znakomitej techniki. Napływ zagranicznych trenerów do waszego kraju sprawił, że zawodnicy są jeszcze lepiej przygotowani technicznie, i co najważniejsze, mentalnie. Poprawiła się też organizacja pracy szkoleniowców. Do sztabów dołączyli statystycy, eksperci od przygotowania fizycznego, skauci, asystenci. To wszystko sprawia, że poziom siatkówki ciągle rośnie – komplementuje Polaków De Giorgi.
Jednym z warunków PZPS-u przy wyborze nowego szkoleniowca była współpraca z polskim sztabem szkoleniowym oraz nauka języka polskiego. Fefe przyznaje, że jest zmotywowany do nauki. – Niestety nie jest to łatwy język, ale chcę się go nauczyć, i wiem, że się go nauczę.
W okresie świątecznym trener ZAKSY udaje się na dwa dni do ojczyzny. – Święta spędzam podobnie jak większość polskich rodzin. Boże Narodzenie obchodzi się podobnie w Polsce i Włoszech, ponieważ są to kraje katolickie. Mamy takie powiedzenie, że Święta to czas, który należy spędzać z najbliższymi [„Natale con i tuoi” – przyp. red.], a Nowy Rok już z kim się tylko chce i tak też zamierzam spędzić ten okres – zdradza Fefe.
źródło: inf. własna, pzps.pl