– Każda drużyna szanuje polski zespół, jako jeden z najlepszych teamów na świecie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kiedy ekipa ta prezentuje swój normalny poziom, jest wyjątkowo trudnym rywalem. Mimo czasowego braku stabilności i potknięć nic nie jest w stanie uszczknąć jej szacunku i rezerwy, z którą się do niej podchodzi – powiedział przed czwartkowym spotkaniem z biało-czerwonymi zawodnik Skry Bełchatów i kadry Serbii, Srećko Lisinac.
Z Belgią wygraliście 3:2, z Bułgarią przegraliście w odwrotnym stosunku. Co zbudowało różnicę między tymi dwoma meczami?
Srećko Lisinac: – Myślę, że w środowym pojedynku zagraliśmy lepiej w przyjęciu niż dzień wcześniej. Wydaje mi się również, że traciliśmy zbyt dużo punktów z rzędu, co nie powinno nam się zdarzyć, choć naszym usprawiedliwieniem może być fakt, że to dopiero początek przygotowań w barwach drużyny narodowej, więc takie problemy są normalne. Nie możemy być usatysfakcjonowani wynikiem, ale tym, co udawało nam się w starciu z Bułgarami. Dobrze prezentowaliśmy się w aspektach taktycznych, choć mogliśmy nieco lepiej poprowadzić tie-breaka. Niestety, pozwoliliśmy wygrać rywalom – nie wiem, jak to się stało. Wystarczył jeden moment dekoncentracji i byli nie do zatrzymania. Najbardziej pozytywne jest to, że dzięki spotkaniom w memoriale możemy zobaczyć, co nam nie wychodzi, co wpłynie na to, że będziemy dobrze przygotowani do rozgrywek Ligi Światowej.
Gra obu teamów w tym spotkaniu falowała i spadała – raz to wy gromadziliście na swoim koncie kilka punktów z rzędu, a chwilę później robili to wasi rywale. Czy bardziej jest to winą wspomnianego przez pana etapu przygotowań, czy też tego, że łatwo jest odpuścić w pojedynkach stricte towarzyskich?
– Nie, to tylko wina momentu przygotowań. Jesteśmy dopiero na ich początku, a co za tym idzie, trudno jest kontrolować nam piłkę przez cały czas tak jak wtedy, kiedy jesteśmy w dobrej dyspozycji. Nie brakuje nam motywacji – mobilizacji starcza nam na cały sezon, tym bardziej że drużyny, z którymi mierzymy się w Krakowie, są wyjątkowe.
Jaki wpływ na wynik miał fakt, że z Bułgarami znacie się doskonale? Sprawdziła się sportowa prawda, że im trudniej o zaskoczenie rywala, tym bardziej wyrównany bój?
– Oczywiście. To był mecz towarzyski, więc nie odczuwaliśmy takiej presji, jak normalnie podczas znaczących imprez. Zespół z Bułgarii znamy bardzo dobrze, często sparujemy z nim na naszym terenie, więc nie może być tu mowy o jakiejkolwiek niespodziance. Jedyne zdziwienie mogli wywołać nowi gracze, którzy pojawili się w szeregach rywali, prezentując się bardzo dobrze.
Czyli batalia z Polakami będzie dla pana wisienką na torcie mimo wszystko istotnych zmagań?
– Jak najbardziej. Na pewno będziemy się cieszyli tym bojem i odbędziemy wcześniej pełny trening. To zawsze przyjemność grać z Polakami i zrobimy wszystko, by ich pokonać, choć nie będzie to łatwe.
Wszyscy wiedzą, że biało-czerwoni to mistrzowie świata, jednak nie jest to ta sama drużyna, która wygrywała siatkarski mundial dwa lata temu. Czy nadal wzbudza nomenklaturowy respekt mimo słabości, które niekiedy pokazuje?
– Tak, to się nie zmieniło. Każda drużyna szanuje polski zespół, jako jeden z najlepszych teamów na świecie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kiedy ekipa ta prezentuje swój normalny poziom, jest wyjątkowo trudnym rywalem. Mimo czasowego braku stabilności i potknięć nic nie jest w stanie uszczknąć jej szacunku i rezerwy, z którą się do niej podchodzi.
Pierwszy mecz Polaków pokazał chaos, który wdziera się czasem w ich szeregi. Czy odpowiedzią, która pozwoli wygrać, będzie wasz spokój?
– Tak, spokój będzie najważniejszy. Mam nadzieję, że uda nam się wygrać seta, co stanowić będzie punkt zaczepienia, dzięki któremu popełnimy mniej błędów.
Jak w tym roku znaleźć drogę dla reprezentacji Serbii, kiedy wie ona, że najważniejszy cel, czyli igrzyska olimpijskie w Rio, są już poza jej zasięgiem?
– Mimo wszystko jest łatwo. Nie weźmiemy udziału w najważniejszej imprezie czterolecia, jednak przed sobą mamy rozgrywki Ligi Światowej, w których chcemy sięgnąć po złoto. To musi nam wystarczyć.
źródło: inf. własna