Siatkarki Legionovii Legionowo nie wywiozły z Azoty Areny w Szczecinie korzystnego rezultatu, ale momentami postawiły się faworytowi z Polic, zwłaszcza w drugim secie. – Z meczu na mecz my się uczymy, a dziewczyny z Chemika wręcz gniotą nas doświadczeniem i potrafią rozwiązywać takie końcówki, a my jeszcze nie – przyznał po meczu trener Robert Strzałkowski. – Doświadczenia się nie kupuje, doświadczenie się nabywa latami. Taka Izabela Bełcik gra w Orlen Lidze tyle, ile moja pierwsza szóstka razem wzięta. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy – dodał opiekun młodej drużyny z Legionowa.
Trzeba przyznać, że momentami legionowianki postawiły się faworytowi z Polic i to było widać…
Robert Strzałkowski: – Gramy swoją siatkówkę, to co możemy, okres ochronny, jeżeli chodzi o ciągłe mówienie, że mamy młody zespół, już się skończył. Od samego początku powtarzamy zawodniczkom, że z takimi zespołami, silniejszymi, pretendentami do medali – a Chemik Police taką drużyną jest – może się zdarzyć jedna sytuacja, która może odwrócić losy meczu. Tutaj taki moment był przy wyniku 23:23 w drugim secie, piłka była po naszej stronie, ale jej nie wykorzystaliśmy. Z meczu na mecz uczymy się, a dziewczyny z Chemika wręcz gniotą nas doświadczeniem i potrafią rozwiązywać takie końcówki, a my jeszcze nie.
W tym drugim secie to właśnie doświadczenie zespołu z Polic okazało się decydujące?
– Na pewno. Mieliśmy nieźle rozpisanego Chemika Police. Wszystkie założenia zostały przygotowane i to pomogło nam powalczyć w dwóch setach, a także i w tym trzecim. Nie nauczymy się jednak wygrywać, przegrywając, musimy się też odbić. Na tym polega siatkówka, tutaj nie ma remisów i za ładną grę i ciepłe słowa punktów do tabeli nam nie przybędzie.
O co walczy w tym sezonie zespół Legionovii Legionowo?
– Trzeba znów tutaj wrócić do wieku moich zawodniczek. Dla części z nich jest to pierwszy sezon w Orlen Lidze w podstawowym składzie, część z nich na pewno w szerszej perspektywie jest brana pod uwagę do gry w kadrze. Dla nas na pewno bardzo istotny jest rozwój indywidualny tych dziewczyn, ale umówmy się – wynik sportowy także. Przy obecnych zasadach wiadomo, że zespoły z niższymi budżetami walczą o utrzymanie, ale ja uważam, że stać nas na dużo lepszą grę, niż pokazaliśmy to przeciwko Chemikowi. Ciężko powiedzieć cokolwiek o jako takich celach, bo myślę, że tak samo możemy walczyć zarówno o piąte, jak i przedostatnie miejsce. To jest żeńska siatkówka.
Dużo jeszcze pańskim zdaniem brakuje do tego poziomu, jaki chciałby pan oglądać u swoich młodych zawodniczek?
– Doświadczenia się nie kupuje, doświadczenie się nabywa latami. Taka Izabela Bełcik gra w Orlen Lidze tyle, ile moja pierwsza szóstka razem wzięta. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy, ale cechami wolicjonalnymi na pewno jesteśmy w stanie to nadrobić, tak samo taktyką. Dziewczyny jednak muszą też po prostu okrzepnąć, przejść przyspieszony kurs dorastania i zdobywania doświadczenia. Nie mówię, że zasłużyliśmy na punkty, ale znów wychodzimy z hali przegrani. Myślę, że dziewczyny są na tyle ambitne i każda z nich ma po serii trzech porażek już tego serdecznie dosyć i w kolejnych meczach, zresztą jak w każdym, powalczymy już tylko o zwycięstwo.
Czy podziela pan opinię, że tegoroczne rozgrywki mogą przebiegać, jak co niektórzy mówią, pod hasłem – Chemik Police i reszta?
– Chemik akurat ma duży komfort, bo ma szeroką ławkę, a inne kluby pomimo mocniejszej pierwszej szóstki mają zmienniczki, które nieco odbiegają poziomem. Słabsza dyspozycja Chemika Police, a lepsza Tauronu MKS-u Dąbrowa Górnicza czy Budowlanych Łódź może spowodować, że liga będzie ciekawsza. Nasz mecz z Chemikiem czy wcześniej spotkanie policzanek w Bydgoszczy pokazało, że z zespołem z dołu tabeli na stojąco nawet mistrz Polski nie wygra i trzeba się sporo napracować, podenerwować, żeby ten korzystny rezultat osiągnąć.
źródło: inf. własna