Zajęcia u każdego szkoleniowca zawsze różnią się od siebie. Nie da się w kilku zdaniach wypunktować tych rozbieżności – mówi Monika Kutyła, która po roku nieobecności wróciła do warszawskiej Wisły. – Każdy ma swój plan na przygotowanie drużyny przed sezonem, więc różnice są zrozumiałe. Dla mnie najważniejsze jest to, aby zajęcia przynosiły efekty – dodała.
Po roku wraca pani do Wisły, która jest mocno zmieniona. Zostały tylko dwie zawodniczki, z którymi pani grała w sezonie 2015/2016. Jak się pani odnalazła tak naprawdę w nowym zespole?
Monika Kutyła: – Owszem, drużyna jest zmieniona, przez ten rok doszły nowe siatkarki, jednak większość znałam z czasów, kiedy grały w innych klubach niż Wisła. Czuję się bardzo dobrze wśród dziewczyn jako taka stara-nowa zawodniczka.
Za panią prawie miesiąc przygotowań. Czy różnią się one od tych w Orlen Lidze?
– Moim zdaniem treningi są równie ciężkie i intensywne jak w Orlen Lidze. Przepracowałyśmy ten czas bardzo solidnie, co na pewno da nam rezultaty podczas sezonu.
Ćwiczycie od początku sierpnia z parą młodych trenerów. Jak układa się współpraca?
– Wiek trenerów nie ma żadnego znaczenia. Ważny jest pełen profesjonalizm oraz to, że dobrze się z nami dogadują. Dzięki temu wszystko ze sobą współgra i treningi mogą przebiegać tak, jak jest to zaplanowane.
Czy zajęcia u trenera Dominika Stanisławczyka są inne niż u Mirosława Zawieracza, z którym poprzednio pracowała pani w Wiśle? Jeśli tak, to co jest innego?
– Tak. Zajęcia u każdego szkoleniowca zawsze różnią się od siebie. Nie da się w kilku zdaniach wypunktować tych rozbieżności. Każdy ma swój plan na przygotowanie drużyny przed sezonem, więc różnice są zrozumiałe. Dla mnie najważniejsze jest to, aby zajęcia przynosiły efekty.
Z Budowlanymi zdobyła pani wicemistrzostwo kraju, ale miałaś też sporo problemów z kontuzjami. Jak ocenia pani poprzedni sezon?
– Srebrny medal to duże osiągnięcie, dlatego poprzedni sezon oceniam bardzo pozytywnie. Mimo sporych kłopotów z urazami, cały sezon dużo mnie nauczył.
Czuje się pani lepszą siatkarką niż w momencie, gdy odchodziła z Wisły?
– To był kolejny rok mojego rozwoju i zdobywania doświadczenia, więc w jakimś stopniu sądzę, że tak. Jednak tak naprawdę odpowiedź na to pytanie zweryfikuje sezon, którego nie mogę się już doczekać.
Poziom Orlen Ligi mocno się różni od pierwszej ligi?
– W obu ligach można spotkać drużyny na różnych poziomach, dlatego trudno o jednoznaczną odpowiedź. Mimo to można doszukiwać się podobieństw.
Na razie jest pani praktycznie jedyną atakującą w Wiśle. To dobra sytuacja, czy raczej chciałaby pani mieć konkurencję?
– Dobra sytuacja to złe słowo. Zawsze dobrze jest mieć konkurentkę na swojej pozycji. Jest to dodatkowa motywacja do rozwoju, jak również daje to trenerowi możliwość wyboru w zależności od dyspozycji zawodniczki. Jednak niezależnie od sytuacji będę dawała z siebie 100%.
źródło: wisla-warszawa.pl