Nie było powtórki z meczu otwarcia sprzed trzech lat. Tym razem to Serbowie dyktowali warunki gry, stawiając Polaków jedynie w roli statystów. Elementem, od którego wszystko w tym meczu się zaczynało, była zagrywka. Choć Serbowie zapisali na swoim koncie tylko 5 punktów, to jednak ich serwis przysporzył biało-czerwonym więcej problemów. – Kiedy Serbowie „kopnęli” na zagrywce, od razu budowali sobie przewagę – skomentował Łukasz Wiśniewski.
Podopieczni Ferdinando de Giorgiego rozpoczęli mecz z Serbami od kilku oczek przewagi, jednak później to przeciwnicy szybko przejęli inicjatywę i prowadzili 2:0. Kibice mieli nadzieję, że po dziesięciominutowej przerwie zespół zaprezentuje zupełnie inne oblicze. Wprawdzie walka była zacięta, jednak Serbowie nie pozwolili na przejęcie inicjatywy. – Fajnie, że po dwóch przegranych setach i przerwie dziesięciominutowej gra się momentalnie zazębiła i wyglądała tak, jak wyglądać powinna. Niestety z wyniku nie jesteśmy zadowoleni, liczyliśmy na zwycięstwo w pierwszym meczu. Mam nadzieję, że nie jest ważne, jak zaczynamy, ale to, jak skończymy. Powinniśmy się skupić na następnym przeciwniku i wyciągnąć wnioski z porażki z Serbią – przyznał środkowy polskiej kadry.
Spotkanie od punktowej zagrywki rozpoczął Bartosz Kurek, ale później tylko Bartłomiej Lemański potrafił zaskoczyć rywali swoim serwisem. Zupełnie inaczej było w serbskiej ekipie. Tam po 2 oczka zdobyli Nemanja Petrić i Srećko Lisinac, a pozostali jeśli nie punktowali zagrywką, to mocno utrudniali kombinacyjną grę. – Myślę, że z naszej strony zabrakło trochę dobrej zagrywki, bo to Serbowie w tym elemencie byli zdecydowanie lepsi. Gdybyśmy dołożyli kilka punktowych serwisów, a przede wszystkim serwisy mocniejsze i skuteczniejsze, to wynik byłby o wiele bardziej zacięty. To Serbowie albo nas odrzucali od siatki, albo w ogóle punktowali bezpośrednio. Na początku albo przebijali lekko zagrywką, albo psuli. Kiedy już się rozkręcili, to sprawiali nam duże problemy. Kiedy mówiąc kolokwialnie „kopnęli”, to od razu budowali sobie przewagę – tłumaczył Łukasz Wiśniewski.
Co jeszcze zdaniem zawodnika zadecydowało o końcowym rezultacie? – Serbowie na pewno byli bardziej cierpliwi od nas, my kiedy nadarzała się kontra, za szybko chcieliśmy ją zamieniać w punkt. Mam nadzieję, że zobaczymy tę cierpliwość w następnych spotkaniach – zapowiedział 28-latek.
Porażka Polaków z Serbią, a także podział punktów w meczu Estonia – Finlandia sprawiają, że Polacy zajmują ostatnie miejsce. – Nie myślimy o tym, że ten mecz mógł ustawić losy w grupie. Skupiamy się teraz na następnym przeciwniku, żeby je wygrać, najlepiej za trzy punkty – wytłumaczył środkowy.
Łukasz Wiśniewski jeszcze nie miał okazji uczestniczyć w ceremonii otwarcia, jakie są jego odczucia? – Samej ceremonii otwarcia nie widziałem, ale dech zaparło w piersiach, zwłaszcza w trakcie hymnu. Później człowiek na boisku szybko koncentruje się na tym, co ma zrobić. Pomysł rozgrywania meczu na Stadionie Narodowym był strzałem w dziesiątkę, atmosfera była naprawdę niesamowita. Jesteśmy bardzo wdzięczni tak licznie przybyłym kibicom, szkoda jedynie, że jeśli chodzi o wynik, to ich zawiedliśmy. Mam nadzieję, że wszyscy razem na koniec będziemy się cieszyć – zakończył Łukasz Wiśniewski.
źródło: inf. własna