Na liście kandydatów na trenera reprezentacji siatkarzy, którą przedstawiał PZPS, jest wiele znanych nazwisk, ale siatkarska centrala nie wykluczała rozmów z kandydatami spoza oficjalnie zgłoszonych. – Wcale bym się nie zdziwił, gdyby nagle pojawił się królik z kapelusza – mówił Łukasz Kadziewicz, wicemistrz świata z 2006 roku, a dziś komentator telewizyjny.
Wielu trenerów ubiega się o posadę selekcjonera reprezentacji siatkarzy. Kto powinien nim zostać?
Łukasz Kadziewicz: – Bernardo Rezende lub Julio Velasco.
Akurat tych nazwisk nie ma wśród zgłoszonych do PZPS-u…
– Wiem, ale jeśli mnie ktoś pyta, kogo widziałbym na fotelu następcy Antigi, to wymieniam Brazylijczyka i Argentyńczyka. To moi faworyci, wielkie firmy, najlepsze kandydatury, jakie są, oczywiście gdyby ode mnie zależał wybór.
Ci, którzy zgłosili się do polskiego związku, też mają niezły dorobek.
– Trenerskie CV niczego jeszcze nie gwarantuje. Są na to dowody i to dobrze nam znane. Raul Lozano wcale nie był jakimś wielkim siatkarskim magiem, kiedy przychodził do Polski. Z kolei Antiga jako trener nie dokonał przecież niczego. A jednak obaj odnieśli wielkie sukcesy z reprezentacją Polski. Nawet słabszy życiorys trenerski nie ma wielkiego znaczenia, jeśli pasja szkoleniowca trafi na podatny polski grunt.
W ostatnich 10 latach kadrę prowadzili obcokrajowcy o skrajnych wizerunkach: zamordysta, brat łata, twardziel i kumpel. I każdy odniósł sukces. Czy teraz potrzeba nam kogoś z konkretnymi cechami charakteru?
– Najlepiej wszystko w jednym, choć to może być trudne. Złoty środek zawsze jest wskazany, bo trener musi i umieć dogadywać się z graczami, i być dobrym psychologiem, i prowadzić całe towarzystwo twardą ręką.
Cały wywiad Marka Żochowskiego dostępny jest w Super Expressie
źródło: Super Express