Siatkarze Skry Bełchatów pokonali w ostatnim spotkaniu grupowym Ligi Mistrzów Duklę Liberec i znaleźli się w dwunastce tegorocznych rozgrywek. – Każdy zdawał sobie sprawę z tego, jak ważne jest to dla nas spotkanie – dla nas, dla całego klubu. Nie wyobrażaliśmy sobie, że moglibyśmy odpaść na tym etapie w Lidze Mistrzów – powiedział Strefie Siatkówki Kacper Piechocki, libero bełchatowian.
Macie zwycięstwo i awans do kolejnej rundy – miała to być formalność, ale jednak graliście pod presją. Pokonaliście teoretycznie dużo słabszą Duklę w bardzo dobrym stylu, to pokazuje, że nie zlekceważyliście rywala przed meczem…
Kacper Piechocki: – Każdy zdawał sobie sprawę z tego, jak ważne jest to dla nas spotkanie – dla nas, dla całego klubu. Nie wyobrażaliśmy sobie, że moglibyśmy odpaść na tym etapie w Lidze Mistrzów. Nie da się ukryć, że PGE Skra jest drużyną, która chce cały czas wygrywać i być na szczycie. Dlatego też cieszymy się, że to zwycięstwo odnieśliśmy w tak dobrym stylu i mamy nadzieję, że z meczu na mecz nasza gra będzie wyglądać jeszcze lepiej.
W ostatnim czasie sporo mówiło się o waszych problemach zdrowotnych. Jak teraz wygląda sytuacja?
– Myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku, choć nie ma z nami Michała Winiarskiego, a wiadomo, jaka to dla naszej drużyny strata. My jednak kompletnie nie myślimy o tym, co się dzieje, wiemy, że mamy mocny i wyrównany skład. Obojętnie kto gra na boisku, jesteśmy w stanie pokonać każdego i nie boję się użyć tych słów, ponieważ mamy bardzo mocną drużynę i każdy, kto wychodzi w meczu, prezentuje się dobrze.
Nie żałujecie trochę, że awansu nie świętujecie w większej Atlas Arenie?
– Cieszymy się, że zdobyliśmy ten awans i wygraliśmy na własnym terenie, w swojej hali w Bełchatowie, z naszymi kibicami. Nie ma dla nas różnicy to, gdzie mamy walczyć o wynik.
W przedostatnim meczu z Effectorem grało wam się bardzo ciężko, kielczanie urwali wam punkt. Z czego wynikały trudy tego starcia?
– Wydaje mi się, że po tej dłuższej przerwie straciliśmy rytm meczowy, zaczęliśmy grać troszeczkę gorzej i nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało. Widzę jednak, że z treningu na trening, z meczu na mecz gramy coraz lepszą siatkówkę i mamy nadzieję, że będzie już tak do końca sezonu, a w najważniejszym momencie zaprezentujemy szczyt naszych możliwości.
Po tej przerwie tak naprawdę tracicie punkty we własnej hali – teraz z Effectorem, wcześniej przegraliście z olsztyńskim AZS-em…
– Pewnie, że jest nam szkoda, że tracimy punkty, tak naprawdę u siebie w „domu”, ale obecnie liga jest tak mocna, że mało kto patrzy, czy gra na wyjeździe, czy u siebie. Każdy zespół jest na tyle doświadczony, że potrafi grać praktycznie we wszystkich halach PlusLigi, bo przynajmniej dwa sezony w nich gra i zna te boiska.
W trakcie sezonu do waszego zespołu dołączył Israel Rodriguez, który widać, że czuje się na boisku coraz pewniej…
– Każde dobre spotkanie pomaga w nabraniu pewności siebie i myślę, że Israel czuje się już naprawdę dobrze na boisku, bo trener daje mu szanse. Jest to dobry zawodnik, dobry człowiek, dlatego cieszymy się, że mamy go w zespole i jest częścią nas.
Przed wami bardzo ciężkie starcie z Resovią, wcześniej zagracie z MKS-em. Myślicie już o tym bezpośrednim starciu o punkty ważne w czołówce tabeli?
– Myślimy o każdym meczu po kolei. Myślę, że nie możemy patrzeć już teraz, że gramy z Resovią niedługo i jest to bardzo ważny mecz, bo wcześniej musimy walczyć z drużynami z Olsztyna, Kielc czy też teraz z Będzina. Wszystkie punkty są tak samo ważne, choć mecz z Resovią będzie o te teoretyczne „sześć” punktów, więc musimy o nie grać i być w tej dwójce, by grać w finale. Skupiamy się jednak na najbliższym meczu, bo w nim punkty są równie ważne.
Liga nam się w tym sezonie bardzo wyrównała, prawda?
– Na pewno ta liga w tym sezonie jest bardzo wyrównana i jak już pokazało wiele spotkań, każdy może „ugryźć” każdego. Dlatego każdy mecz jest ważny i nikogo nie można lekceważyć.
źródło: inf. własna