Ostatnie spotkanie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Jastrzębskim Węglem słusznie okrzyknięte zostało hitem kolejki. Podopieczni Marka Lebedewa postawili gospodarzom bardzo trudne warunki, a mecz rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku rozgrywanym na przewagi. Zwycięsko z tego pojedynku wyszli kędzierzynianie i to oni dopisują sobie do swojego bilansu kolejne dwa punkty. – Wydaje mi się, że o zwycięstwie ZAKSY w końcówce zdecydowało większe doświadczenie – komentował po spotkaniu Jakub Popiwczak.
Wasze spotkanie z ZAKSĄ zapowiadane było jako hit kolejki, tak też się stało. Po bardzo wyrównanym meczu wywozicie z Kędzierzyna-Koźla jeden punkt. Co twoim zdaniem zadecydowało o tym, że to jednak gospodarze okazali się tym razem minimalnie lepsi?
Jakub Popiwczak: – Wydaje mi się, że o zwycięstwie ZAKSY w końcówce zdecydowało większe doświadczenie przeciwnika, które przełożyło się na spokój i cierpliwość w decydujących momentach tego meczu.
Bycie o krok od zwycięstwa to powód zarówno do radości, jak i do smutku. Było tak blisko, a jednak się nie udało. Jak ty to odbierasz? Cieszysz się jednym punktem, czy jednak czujesz pewien niedosyt?
– Co by się nie działo, musimy zaakceptować ten wynik. Jednak wiadomo, pozostaje ogromny niedosyt, że po tak zaciętym meczu wyjeżdżamy tylko z jednym punktem na koncie.
Można powiedzieć, że w meczu z ZAKSĄ zagrał zupełnie inny Jastrzębski Węgiel niż ten, który oglądaliśmy w spotkaniu przeciw ekipie MKS-u Będzin. Ta ostatnia porażka podziałała na was mobilizująco?
– Na pewno mecz z MKS-em Będzin potraktowaliśmy jako nauczkę i jednocześnie lekcję, że w tej lidze nie ma słabych zespołów i jeżeli chce się wygrywać, to trzeba podchodzić do każdego spotkania skoncentrowanym w stu procentach. Jednak każdy z nas przed ostatnim meczem wiedział, że jeżeli wzniesiemy się na swój najwyższy poziom, to możemy sprawić w Kędzierzynie-Koźlu miłą niespodziankę sobie i naszym kibicom. Niestety, tym razem się to nie udało.
A jak z porażkami radzi sobie Kuba Popiwczak?
– Kuba Popiwczak na co dzień jest bardzo pozytywnym człowiekiem i nawet mimo porażek stara się utrzymywać uśmiech na twarzy. Wiadomo, że po takich meczach jak ten z ZAKSĄ pojawia się żal i rozczarowanie, ale jestem zdania, że trzeba jak najszybciej zapominać o porażkach i niepowodzeniach i z optymizmem patrzeć w przyszłość.
W ekipie Jastrzębskiego Węgla jesteś jednym z młodszych zawodników, ale jednocześnie jesteś związany ze swoim zespołem najdłużej. Z kim się lepiej dogadujesz, z kolegami z twojej grupy rocznikowej czy ze względu na twój staż ze starszą częścią zespołu?
– Ze względu na te dwa wspominane aspekty bardzo dobrze dogaduję się z chłopakami w moim wieku, ale również z tymi bardziej doświadczonymi, do których jestem przyzwyczajony, gdyż przez poprzednie cztery lata w klubie praktycznie tylko z takimi ludźmi miałem do czynienia.
W zeszłym sezonie w zasadzie większość spotkań rozgrywaliście w wariancie gry na dwóch libero, teraz natomiast cała odpowiedzialność spoczywa na tobie. Jak się z tym czujesz?
– Czuję się z tym znakomicie. Myślę, że jestem gotowy, żeby udźwignąć presję, która jest związana z grą w takim klubie, u boku takich zawodników. Tak jak mówiłem wiele razy, bardzo się cieszę, że dostałem taki kredyt zaufania od trenera oraz od klubu i postaram się go spłacić z nawiązką.
Po pierwszych meczach w tym sezonie wygląda na to, że Jastrzębski Węgiel powraca silniejszy. Czy twoim zdaniem uda wam się poprawić wynik z zeszłego sezonu?
– Myślę, że poprawienie siódmego miejsca z zeszłego sezonu jest jak najbardziej w naszym zasięgu, jednak nie chciałbym się teraz na tym skupiać i wybiegać tak daleko w przyszłość. Musimy koncentrować się na każdym kolejnym przeciwniku, zdobywać punkty, a pora na to, aby spoglądać w tabelę, jeszcze przyjdzie.
Rozumiem, że punkty stracone w Kędzierzynie-Koźlu spróbujecie odegrać w kolejnym spotkaniu, tym razem na własnym terenie przeciwko Asseco Resovii?
– Na pewno spotkaniem w Kędzierzynie-Koźlu rozbudziliśmy apetyty swoje i naszych kibiców. Jednak uważam, że powinniśmy się spokojnie skupić na kilku dniach treningów, które są przed nami, a później znowu wyjść na boisko z wiarą w to, że jesteśmy w stanie walczyć i wygrywać z tymi najlepszymi.
źródło: inf. własna