,,Enfant terrible’’ francuskiej siatkówki, Earvin Ngapeth, znowu dał o sobie znać. Jednak tym razem w sensie pozytywnym. Został wybrany MVP zakończonej w nocy z soboty na niedzielę w Kurytybie Ligi Światowej, w nagrodę dostał 30 000 dolarów i pozwolił trójkolorowym po raz drugi w historii zwyciężyć w Lidze Światowej (Brazylia – Francja 2:3).
Jak powiedział po meczu Laurent Tillie, trener Francuzów ,,Earvin (Ngapeth) był po prostu stratosferyczny w meczu stratosferycznym’’. ,,Czysta magia’’ napisała l’Equipe, czarująca reprezentacja Francji zmistyfikowała wczoraj wielką Brazylię i to przed własną publicznością. Takiego samego Ngapetha powinniśmy zobaczyć za 1,5 miesiąca na polskich parkietach.
Czy czujecie się gotowi bronić europejskiego tytułu pod koniec sierpnia w Polsce, pyta dziennikarz Le Parisien, kilka godzin przed odlotem narodowego bohatera.
Earvin Ngapeth: – W tej chwili po nieprzespanej nocy byłoby to bardzo trudne, nasze organizmy są wyczerpane. Ale po dwóch tygodniach wakacji i dobrych przygotowaniach na pewno będziemy mieli coś do powiedzenia.
Co pan odczuwał zaraz po finale o niesamowitym scenariuszu?
– To było stresujące, raczej napięte. Rozegraliśmy ,,ogromne’’ spotkanie. W końcu emocje też musiały być ogromne. Mecz odbył się na stadionie piłkarskim, po raz pierwszy, w obecności 23 000 widzów. Wygrać z wielką Brazylią, na jej terenie, to chwila magiczna. Chyba już takich emocji nie przeżyjemy.
Jak to jest, że Francja wygrywa z tak mocnymi zespołami jak Brazylia czy Stany Zjednoczone?
– Znamy się od dawna. To rodzinna historia i to tworzy magię tej grupy.
Został pan wybrany MVP turnieju. Czy ma pan świadomość bycia jedną z największych gwiazd światowej siatkówki?
– Jak w każdym sporcie zespołowym, kilka głów wystaje. Ale w zespole to nie ten duch dominuje. Nie traktuję się tego zbyt poważnie, po prostu rozkoszujemy się przygodą, którą tworzymy. Ligę Światową trudniej wygrać niż mistrzostwo świata.
Jak fetowaliście ten sukces?
– Ponieważ wcześnie rano wylatywaliśmy do kraju, podjęliśmy decyzję, by pozostać w hotelu. Jednak kiedy około 4.30 zadzwonili koledzy z reprezentacji Brazylii i Kanady, trudno było nie skorzystać z zaproszenia do dyskoteki. Później to już czarna dziura. (śmiech)
Rozmawiał Tadeusz Fogiel, Polsat Sport
źródło: polsatsport.pl