– Parę razy już tu mieliśmy setbole i meczbole i nie dawaliśmy rady. Przede wszystkim cieszymy się z tego, że ostatnia akcja była nasza – mówił po wygranej 3:2 z Budowlanymi Łódź trener Radomki, Adam Grabowski. – W każdym secie gdybyśmy dodali kilka piłek w obronie, to bylibyśmy zdecydowanie bliżej zwycięstwa – stwierdził z kolei opiekun siatkarek z Łodzi, Błażej Krzyształowicz.
Budowlani Łódź, któzy w Radomiu zagrali w mocno osłabionym składzie, ulegli w sobotę gospodyniem 2:3. – Mieliśmy duże problemy w obronie. W pierwszych dwóch setach nie byliśmy w stanie się przeciwstawić rywalkom i wyciągnąć piłek, żeby dać sobie możliwość kontry. To było widać po cyfrach, w drugim secie rywalki miały 14 piłek w kontrze, my tylko siedem. Na side-oucie graliśmy całkiem OK, brakowało nam przytrzymania zespołu z Radomiu przy naszej zagrywce – analizował to spotkanie trener Błażej Krzyształowicz.
– Pomogliśmy szczęściu w końcówce trzeciego seta, obroną, daliśmy sobie okazję do kontry i to wykorzystaliśmy. Złapaliśmy swój rytm, dobrze zaczęliśmy tie-breaka, jednak potem przydarzyły nam się niedokładne piłki, nie wygraliśmy paru piłek, przytrafił się przestój w końcówce seta i wynik się posypał – dodał szkoleniowiec łodzianek, któy komplementował również zespół rywala i nową skrzydłową Radomki. – Radomka grała dobrze, z nową amerykańską przyjmującą mieliśmy spore problemy, nawet przy podwójnym bloku. W każdym secie gdybyśmy dodali kilka piłek w obronie, to bylibyśmy zdecydowanie bliżej zwycięstwa – stwierdził Krzyształowicz.
Duży wkłąd w zwycięstwo ze strony Veroniki Perry-Jones docenił również Adam Grabowski. – Po to tu przyjechała. Skoro już jest, to będziemy nią grać, prezentuje się fajnie w ataku, więc będzie eksploatowana. Niech się przeciwnik martwi, co z nią zrobić. No i oczywiście nasz fizjoterapeuta – mówił o Amerykance, która niedawno wzmocniła zespół.
– Każdy set, każda akcja, to była osobna historia. Nie rozpatruję tego w kategorii wyciągniętego tie-breaku, tu się tyle działo, że trzeba to wszystko dokładnie przeanalizować. Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć, na pewno szkoda, bo mieliśmy piłki meczowe na 3:0. Parę razy już tu mieliśmy setbole i meczbole i nie dawaliśmy rady. Przede wszystkim cieszymy się z tego, że ostatnia akcja była nasza – przyznał po meczu trener radomskiego zespołu.
– Chodzi nam przede wszystkim o to, żeby wygrywać, żeby była walka, a kibice wychodząc z hali byli zadowoleni, bo oddaliśmy serducho na boisku. Jeśli nam uciekł punkt, bo przeciwnik dobrze zagrał, to trudno, to jest sport i muszę się z tym jakoś pogodzić – dodał Adam Grabowski.
źródło: opr. własne, Radomka Radom - YouTube