Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk w swoim pierwszym meczu Memoriału Józefa Gajewskiego zapewnili swoim kibicom sporo emocji, wygrywając dopiero po tie-breaku. W drugim meczu gospodarze bez straty seta pokonali Barkom Każany Lwów.
Pierwszego seta lepiej rozpoczęli warszawianie, którzy szybko odskoczyli na cztery punkty i utrzymywali tę przewagę przez większą część seta. Zespół Lotosu Trefla uszczelnił jednak blok, w całym secie punktując w tym elemencie czterokrotnie. Podopieczni Andrei Anastasiego doszli rywali w końcówce i wygrali walkę na przewagi 32:30.
W drugiej partii stroną przeważającą byli gdańszczanie, którzy kończyli swoje ataki z 70-procentową skutecznością. Jednak choć podopieczni Jakuba Bednaruka przegrywali przez większą część tego seta, to żółto-czarni do końca nie mogli być pewni wygranej, ponownie zwyciężając najmniejszą możliwą różnicą punktów.
Prowadzenie 2:0 nieco uśpiło graczy Lotosu Trefla. W trzeciej odsłonie oddali oni rywalom aż dziesięć punktów po własnych błędach, a ci skwapliwie wykorzystywali niedociągnięcia gdańszczan, samemu zamieniając na punkt średnio dwa z trzech ataków. Wszystko to przełożyło się na pewne i wysokie zwycięstwo Politechniki.
W czwartym secie dał znać o sobie warszawski blok. Inżynierowie zapunktowali nim pięciokrotnie, górując nad gdańszczanami również skutecznością ataku. Politechnika prowadziła niemal od samego początku i ostatecznie wygrała 25:20, doprowadzając do tie-breaka.
Siatkarska prawda mówi, że kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3, jednak Lotos Trefl w Suwałkach postanowił się jej przeciwstawić. W tie-breaku żółto-czarni szybko objęli dwu-, trzypunktowe prowadzenie i dowieźli je do końca.
Lotos Trefl Gdańsk – AZS Politechnika Warszawska 3:2
(32:30, 25:23, 16:25, 20:25, 15:12)
W drugim półfinale Ślepsk Suwałki zrewanżował się piątej drużynie ukraińskiej ekstraklasy Barkomowi Lwów za porażkę 1:2 we Lwowie i wygrał u siebie 3:0.
– Zagraliśmy najsłabszy mecz w ostatnim okresie – po spotkaniu ze Ślepskiem mówił Jan Such, trener Barkomu. – W Polsce potrafiliśmy wygrać z Czarnymi Radom, a przegraliśmy ze Ślepskiem. Chłopcy chyba za bardzo uwierzyli, że potrafią już grać w siatkówkę na wysokim poziomie i dostali lekcję pokory. Mam nadzieję, że wyciągną z niej właściwe wnioski.
Pierwszy set z Barkomem to była gra, jakiej od drużyny oczekuję i na jaką ją stać – twierdził Dima Skorij, szkoleniowiec Ślepska. – Wychodziło nam wszystko: blok, zagrywka, wypieszczony atak i kontry. W drugim zagraliśmy już słabiej, a w trzecim popełniliśmy tyle błędów, ze można nimi obdzielić kilka spotkań. Jeśli dopieścimy te elementy, które nam nie wychodziły i zagramy tak jak w pierwszym secie, to jutro w finale z Lotosem możemy podjąć walkę, a kibice mogą obejrzeć naprawdę dobry i emocjonujący mecz.
Ślepsk Suwałki – Barkom Każany Lwów 3:0
(25:17, 25:22, 30:28)
źródło: lotostrefl.pl, slepsksuwalki.pl