- Mam nadzieję, że przez najbliższy rok udowodnię zarówno sobie, jak i trenerom, że dalej warto na mnie stawiać. Będę walczył, by pojechać na igrzyska - mówi Andrzej Wrona, środkowy, który nie załapał się do reprezentacji Polski na Puchar Świata.
Przed reprezentacją Polski mężczyzn Memoriał Huberta Jerzego Wagnera, a następnie Puchar Świata, w którym rywalizowała będzie o przepustki na igrzyska olimpijskie. W składzie na turniej w Japonii zabraknie miejsca dla Andrzeja Wrony. – Padłem ofiarą Mateusza Bieńka, który miał wyśmienity debiut w kadrze i bardzo dobrze grał w Lidze Światowej. Moim kosztem wskoczył do składu, ale takie jest życie. Młodsi zawodnicy wchodzą do reprezentacji, a starsi z niej odchodzą – dość żartobliwie skomentował całą sytuację Andrzej Wrona. – Ktoś musiał odpaść. Padło akurat na mnie. Trener nie zrobił wyliczanki, tylko przez kilka miesięcy obserwował nas na treningach. Widocznie wypadłem najgorzej ze środkowych. Pozostaje mi zaakceptowanie tej decyzji – dodał 27-letni środkowy.
Wrona jednak nie składa broni i liczy, że w przyszłym roku załapie się do biało-czerwonego pociągu jadącego do Rio de Janeiro. Jego zdaniem ostatnia decyzja trenera Antigi jeszcze bardziej zmotywuje go do pracy. – Na pewno będzie to dla mnie zastrzyk motywacji na kolejny rok. Teraz będę miał więcej czasu, aby spokojnie przygotować się w klubie i popracować nad swoimi niedociągnięciami fizycznymi i technicznymi. Mam nadzieję, że przez najbliższy rok udowodnię zarówno sobie, jak i trenerom, że dalej warto na mnie stawiać. Będę walczył, by pojechać na igrzyska. Bo wierzę w to, że ekipa, która pojedzie na Puchar Świata, wywalczy w nim awans. Przez ostatnie tygodnie chłopaki bardzo solidnie pracowali, są maksymalnie zmotywowani, żeby osiągnąć cel, jakim jest zwycięstwo lub drugie miejsce w Pucharze Świata – zakończył Wrona.
źródło: inf. własna, Polsat Sport