Po meczu z Holenderkami nastroje w polskim obozie nie są najlepsze. - Jeżeli walczymy z mocnymi przeciwniczkami, to przede wszystkim powinnyśmy się skupić na szczelności defensywy i sile ataku, a tego w tym boju nie zrobiłyśmy - przyznała Daria Paszek.
– Zespół z Polski przyjechał tutaj swoją drugą drużyną, więc różnica była wiadoma od samego początku. W postawie mojego zespołu widziałem kilka dobrych rzeczy. Zawsze staramy się poprawiać własną prezencję z meczu na mecz – podkreślił po holendersko-polskim boju w World Grand Prix trener oranje, Giovanni Guidetti. Szkoleniowiec był zadowolony z postawy swoich podopiecznych i zaznaczył, że to, co go interesuje najbardziej, to gra jego siatkarek. – Za bardzo nie skupiamy się na występach rywali czy też statystykach – koncentrujemy się przede wszystkim na własnej dyspozycji – dodał. Ze swoim głównodowodzącym zgodziła się Maret Balkestein-Grothues. – Wydaje mi się, że spisałyśmy się całkiem nieźle. Przede wszystkim postawiłyśmy na to, by wywrzeć na rywalkach presję naszym serwisem i utrudnić im przyjęcie. Musimy zachować nasz wysoki poziom gry – podkreślił nowy klubowy nabytek Atomu Trefla Sopot.
W odmiennym nastroju był natomiast Jacek Nawrocki, który dał odpocząć swoim podstawowym zawodniczkom i do meczu z zespołem z Holandii przystąpił w odmiennym składzie niż ten, który wybrał na igrzyska europejskie w Baku. – Pojedynek pokazał różnicę pomiędzy naszymi zespołami. Przyjechaliśmy tutaj naszym drugim składem, żeby nauczyć się walki i tego, jak grać lepiej. Nie pokazaliśmy tego, co zamierzaliśmy – przyznał trener biało-czerwonych, któremu zawtórowała kapitan polskiego teamu, Daria Paszek. – Zaprezentowałyśmy się źle, zwłaszcza w przyjęciu. Jeżeli walczymy z mocnymi przeciwniczkami, to przede wszystkim powinnyśmy się skupić na szczelności defensywy i sile ataku, a tego w meczu z Holenderkami nie zrobiłyśmy – zakończyła zrezygnowana.
źródło: FIVB