- Awans bardzo cieszy, tym bardziej że sporo podczas Ligi Światowej trenowaliśmy. Jednocześnie podnosiliśmy swój poziom. Najlepszym dowodem był drugi mecz w Teheranie, który wyszedł nam doskonale - mówi o fazie interkontynentalnej LŚ trener Stephane Antiga.
Serbia i Włochy będą rywalami polskiego zespołu w turnieju finałowym w Rio de Janeiro. To łatwiejsza grupa niż ta z Brazylią, USA i triumfatorem Final Four zaplecza elity?
Stephane Antiga: – Takie analizy nie mają sensu, bo musimy skupić się na sobie. Nie miałem czasu oglądać meczów w innych grupach, analizowałem tylko statystyki. Z Warny do Final Six powinni awansować Francuzi lub Bułgarzy. Czy będą mocniejsi niż Włosi? Nie wiem i uważam, że nie warto się nad tym zastanawiać. Włosi mają nad nami przewagę, bo ostatnie mecze grupowe rozgrywali w Brazylii i będą mieli znacznie więcej czasu na aklimatyzację. Serbowie, pod wodzą Nikoli Grbicia, grają bardzo dobrze. Nie ma jednak wielkiego znaczenia, z kim zmierzymy się w Rio. Tam będą same bardzo dobre zespoły.
Osiem zwycięstw i cztery porażki w bardzo trudnej grupie. Jak pan ocenia fazę interkontynentalną w wykonaniu polskiego zespołu?
– Awans bardzo cieszy, tym bardziej że sporo podczas Ligi Światowej trenowaliśmy. Jednocześnie podnosiliśmy swój poziom. Najlepszym dowodem był drugi mecz w Teheranie, który wyszedł nam doskonale. To było dla nas największe wyzwanie – trudny rywal, kibice i presja, bo musieliśmy zwyciężyć. Zagraliśmy świetnie i to bardzo cieszy.
Co się zmieniło przez rok pracy z biało-czerwonymi?
– Mam nadzieję, że w ogóle się nie zmieniłem, choć wokół mnie zmieniło się bardzo dużo. Najbardziej odczuwam popularność, której wcale nie pragnę. Polska to w tej chwili najważniejszy na świecie kraj dla siatkówki. Porównywalny szał na ten sport jest chyba tylko w Iranie, gdzie na lotnisku czekały na nas podobne tłumy. Ta popularność jest bardzo przyjemna, ale także trochę męcząca. Prawdziwe szaleństwo było podczas mistrzostw świata i po nich. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem. Najbardziej cieszy mnie to, że poprzez mundial daliśmy ludziom coś od siebie. Tak wiele osób było z nas dumnych, nawet jeśli nie są fanami siatkówki. To mnie zawsze wzrusza.
A jak się zmienił trener Antiga?
– Z pewnością czuję się dużo pewniej niż latem minionego roku, gdy dopiero zaczynałem. Wtedy w pierwszych tygodniach odkrywałem nowy świat, nadal mam wiele do nauki, jednak zebrałem już sporo doświadczeń i jest mi łatwiej. Najważniejsze, że nadal czuję się z tą pracą tak samo dobrze, jak na starcie. Lubię być trenerem biało-czerwonych. Bardzo tęsknię za rodziną, ale jestem gotowy na takie poświęcenia.
Podobno jest szansa, żeby Wilfredo Leon mógł zagrać w reprezentacji Polski w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Chciałby go pan w drużynie?
– Nie zmieniłem zdania w tej sprawie. Uważam, że zawodnicy nie powinni mieć możliwości zmieniania barw narodowych. To jest trochę nieuczciwe. Skoro jednak przepisy na to pozwalają, a jeden z najlepszych zawodników świata chce grać w reprezentacji Polski i ponosić te same wyrzeczenia co reszta, to jest u nas mile widziany. Powinniśmy skorzystać z tej okazji, jeśli się nadarzy. Oczywiście znajdzie się w składzie tylko wtedy, gdy będzie lepszy niż inni gracze. Jeśli dostanie paszport, będzie traktowany tak, jak każdy w moim zespole.
Cały wywiad Kamila Drąga we wtorkowym Przeglądzie Sportowym
źródło: Przegląd Sportowy