- Cieszę się z sezonu spędzonego w Muszynie, ponieważ zdobyłyśmy medal i miałam okazję grać ze świetnymi, doświadczonymi zawodniczkami. Mimo wszystko to jest sport i zmiany są normalne - mówi Ilona Gierak, która z Muszyny przenosi się do Budowlanych Toruń.
W swojej stosunkowo niedługiej karierze grałaś już w wielu klubach. Pobyt w którym z nich był dla ciebie najcenniejszy sportowo i życiowo?
Ilona Gierak: – Zdecydowanie we Francji. Sportowo był to dla mnie najlepszy sezon. Zdobyłyśmy Federal Cup, pracowałam z dobrym trenerem, klub był dobrze zorganizowany. Prywatnie także bardzo mi się tam podobało, Lazurowe Wybrzeże to wymarzone miejsce do mieszkania. Bardzo miło wspominam ten sezon i nawet teraz brałam pod uwagę powrót za granicę.
Mówisz, że było ci tam dobrze, a jednak twoja przygoda we Francji zakończyła się dość szybko. Po roku grałaś już w Polsce. Czym to było spowodowane?
– Dostałam lepszą propozycję z Muszyny i dlatego zdecydowałam się wrócić do Polski. Poza tym Muszynianka to klub z wielkimi sukcesami, dobrze zarządzany. Propozycji z takiego klubu się po prostu nie odrzuca.
Tegoroczne rozgrywki zakończyłaś z brązowym medalem. To było maksimum możliwości Muszyny, czy może apetyty były większe?
– Wydaje mi się, że ten brązowy medal był dla nas jak złoto. Przed sezonem wiele osób mówiło, że jedyne, na co nas stać, to 5-6 miejsce. Jak widać w sporcie wszystko jest możliwe, utarłyśmy nosa wszystkim, którzy w nas nie wierzyli.
Wobec tego dlaczego zdecydowałaś się odejść z Muszyny po zaledwie roku?
– Nie byłam tam podstawową zawodniczką, a siedzenie na ławce nie jest spełnieniem moich marzeń. Cieszę się z sezonu spędzonego w Muszynie, ponieważ zdobyłyśmy medal i miałam okazję grać ze świetnymi, doświadczonymi zawodniczkami. Mimo wszystko to jest sport i zmiany są normalne.
Grałaś w ekstraklasie, grałaś także za granicą. Zastanawiam się, jaki jest twój sportowy cel, marzenie, do realizacji którego dążysz? Przed tobą jeszcze chyba parę ładnych lat gry na najwyższym poziomie?
– Jeżeli tylko zdrowie będzie mi dopisywać i granie w siatkówkę wciąż będzie sprawiać mi przyjemność, to tak, jednak tęsknię już za takim stabilnym życiem w jednym, stałym miejscu. Jestem bardzo związana z moją rodziną i chcę już być bliżej niej. Poza tym powoli zaczynam myśleć o „planie B” na swoje życie.
W 2010 roku miałaś mały epizod w reprezentacji Polski. Nie masz gdzieś z tyłu głowy takich myśli, że chciałabyś jeszcze raz spróbować z kadrą i zakorzenić się w niej na stałe, jak chociażby twoja koleżanka po fachu Mariola Zenik.
– To była miła przygoda i na pewno bardzo się cieszyłam z powołania, bo jest to swoiste docenienie po całym sezonie, jednak ja jestem typem realistki. Nie snuję już marzeń o reprezentacji. A Mariola? Jak dla mnie to wciąż jedna z najlepszych libero na świecie i chyba mało kto może konkurować z jej osiągnięciami czy to w siatkówce klubowej, czy reprezentacyjnej.
Patrząc na finanse, w Polsce możliwym jest, żeby siatkarka funkcjonowała na takim samym poziomie co piłkarze występujący w ekstraklasie? Tam w grę wchodzą naprawdę poważne pieniądze.
– To dosyć trudne pytanie. Sytuacja w polskiej lidze jest zróżnicowana, są kluby bardzo bogate, które sięgają po gwiazdy światowego formatu, ale są również kluby biedniejsze, zmagające się z problemami finansowymi. Uważam jednak, że nie można narzekać na to, co oferują polskie kluby.
Rozmawiał Mateusz Majewski – więcej w serwisie gwio.pl
źródło: gwio.pl