- Czasami musimy poświęcać Skowrońską-Dolatę na przyjęcie, ale na pewno konieczne jest wykorzystanie jej ataków i Zaroślińskiej. Dużo poświęcamy czasu na to, jak układać nasz atak na wysokiej piłce, bo na tej szybkiej jest już coraz lepiej - mówi Jacek Nawrocki.
Rumunia to chyba był najsłabszy zespół w naszej grupie?
Jacek Nawrocki: – Tak się wydaje, choć to drużyna, która popełnia małą ilość błędów. Poza tym nieźle bronią i przyjmują. Grając przeciwko niej, trzeba było się wykazać dużą cierpliwością. W spotkaniu z nami Rumunki zagrały chyba najsłabsze – jak do tej pory – spotkanie w Baku. Dzięki temu mogliśmy grać trochę spokojniej.
Ten pierwszy set był właśnie taką próbą cierpliwości?
– Zgadza się. Popełniliśmy w nim dużo błędów. Szczególnie w ofensywie. Kilka błędów w ataku spowodowało, że końcówka seta była wyrównana. Rumunia nie miała takiej siły rażenia w ofensywie jak Azerki czy Turczynki, dlatego trzeba było zostawić piłkę w obronie i zagrać w kontrataku. Myślę, że nasze zawodniczki robiły to dobrze.
To znaczy, że wypełniły plan taktyczny nakreślony przed tym meczem?
– Tak. Doświadczenie naszych siatkarek jest tak duże, że jeśli chodzi o taktykę, to jest pełne porozumienie.
Cały czas dużym problemem naszego zespołu jest gra w ataku.
– Pracujemy nad tym. Drobnymi kroczkami zmierza to w dobrą stronę. Czekamy na to, aż w końcu ten atak zacznie działać tak, jak powinien. Potrzeba nam trochę cierpliwości. Przyjęliśmy ofensywny system gry. Czasami musimy poświęcać Kasię Skowrońską-Dolatę na przyjęcie, ale na pewno konieczne jest wykorzystanie ataków właśnie tej zawodniczki i Katarzyny Zaroślińskiej. Dużo poświęcamy czasu na to, jak układać nasz atak na wysokiej piłce, bo na tej szybkiej jest już coraz lepiej.
rozmawiał Tomasz Kalemba – Eurosport.Onet.pl
źródło: eurosport.onet.pl