Media nie milkną po świetnym debiucie Mateusza Bieńka w biało-czerwonych barwach. - Na pewno nie będzie mu łatwo na stałe wywalczyć sobie miejsce w szóstce - podsumował występ zawodnika jego klubowy trener, Dariusz Daszkiewicz.
21-letni Mateusz Bieniek był jednym z największych odkryć ubiegłego sezonu w PlusLidze i przebojem wdarł się do reprezentacji Stéphane’a Antigi. – W czwartek mieliśmy z całym zespołem podsumowanie sezonu i wspólnie oglądaliśmy mecz z Rosją. Wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi i dumni z postawy Mateusza, bo nie dość, że to pierwszy zawodnik Effectora, który zaczął mecz w reprezentacji w wyjściowej szóstce, to jeszcze tak się zaprezentował – nie krył zadowolenia z postawy swojego podopiecznego kielecki szkoleniowiec, Dariusz Daszkiewicz.
Trener zauważył także, że rywalizacja wśród środkowych w polskiej kadrze nabierze po tym spotkaniu jeszcze większych rumieńców. – Na pewno nie będzie łatwo na stałe wywalczyć sobie miejsce w szóstce. Pamiętajmy, że wczoraj nie grał Piotrek Nowakowski, w czternastce nie było Karola Kłosa, jest jeszcze Marcin Możdżonek. W tym roku jest kilka imprez o różnym ciężarze gatunkowym, główną jest Puchar Świata, ale Liga Światowa daje okazję właśnie takim zawodnikom jak Mateusz do pokazania swoich umiejętności – dodał szkoleniowiec Effectora.
Po spotkaniu z Rosjanami nazwisko Bieńka było odmieniane w mediach przez wszystkie przypadki. Czy młodemu środkowemu od nadmiaru komplementów nie „zaszumi” w głowie? – Jestem przekonany, że „sodówka” mu nie grozi. Gdyby tak było, dałoby się to zauważyć po świetnym przecież dla niego sezonie w lidze. To skromny, pracowity chłopak – pochwalił debiutanta Daszkiewicz.
Cały artykuł Kamila Jóźwika dostępny jest na stronie sport.pl
źródło: kielce.sport.pl