- Ambicji naszym dziewczynom nie można odmówić, ale często w meczach o stawkę brakowało nam doświadczenia. Myślę, że wszystkim zawodniczkom należą się wielkie gratulacje za wynik - podsumowuje sezon Robert Strzałkowski, drugi trener Legionovii.
Legionovia kończy sezon na 6. miejscu. Po fazie zasadniczej spodziewał się pan, że zespół wypadnie tak dobrze?
Robert Strzałkowski: – Za nami niezwykle trudny sezon. Sporo zawodniczek musiało łączyć grę w Orlen Lidze z Młodą Ligą i juniorkami, o kontuzjach już nie wspominając. Do tego mieliśmy maturzystki, które w tej chwili zdają swoje egzaminy. Klub obrał politykę grania przede wszystkim młodymi zawodniczkami, co nie ukrywam było dość ryzykowne. Ambicji naszym dziewczynom nie można odmówić, ale często w meczach o stawkę brakowało nam doświadczenia. Myślę, że wszystkim zawodniczkom należą się wielkie gratulacje za wynik, bo utarły nosa wielu „znawcom”, którzy potrafili je tylko krytykować. Dziewczyny wykonały kolosalną pracę i nikt, kto nie widział ich na co dzień, nie może podważać ich sukcesu.
Mimo że przegraliście w Dąbrowie Górniczej 0:3, była szansa, aby powtórzyła się historia sprzed dwóch tygodni z Podbeskidzia. Legionovia seta numer dwa i trzy oddała na przewagi. Czego zabrakło w tych partiach?
– Zabrakło nam wyłącznie siły. Dziewczyny dzielnie walczyły, ale MKS Dąbrowa Górnicza ma szeroką ławkę rezerwowych i to załatwiło sprawę. Osobiście czuję lekki niedosyt, bo myślę, że przy odrobinie chłodnej głowy moglibyśmy skuteczniej powalczyć o to piąte miejsce. Mimo wszystko z hali mogliśmy wyjść z podniesionym czołem i w dobrych humorach wrócić do Legionowa.
Biorąc pod uwagę problemy, jakie zespół miał ze środkowymi, powrót w play-off Igi Chojnackiej na środek był strzałem w dziesiątkę?
– Szkoda tylko, że był to „strzał” podyktowany kontuzjami innych zawodniczek. Ale takie jest życie sportowca. Pech jednego jest szansą dla drugiego. Myślę, że Iga wykorzystała w pełni swoje pięć minut i pokazała się z bardzo dobrej strony. Nie ma może świetnych parametrów fizycznych, ale posiada inne atuty do grania na dobrym poziomie na tej pozycji.
W przyszłym sezonie zawodniczka wróci na przyjęcie, czy też będzie występować na swojej nominalnej pozycji?
– O swojej przyszłości Iga zadecyduje sama, bo jest już dużą dziewczynką. Jest ona wszechstronną i dobrze wyszkoloną technicznie zawodniczką, co tylko działa na jej plus. Jest szalenie ambitna i na środku ma zdecydowanie większe szanse grania. Jeśli miałbym podejmować decyzje, to zatrzymałbym ją na środku.
Sezon 2014/2015 był udany nie tylko dla seniorskiej siatkówki w Legionovie. W Młodej Orlen Lidze, juniorkach, kadetkach udowodniliście, że klub młodzieżą stoi.
– Młode zawodniczki potrzebują dużego buforu bezpieczeństwa. Miło się patrzy, jak Ola Wójcik, Monika Bociek czy reszta młodych robią szybkie postępy, ale trzeba pamiętać, że doświadczenie, a tym samym wynik przychodzą dopiero z czasem. Wiele osób zarzucało nam „frajerstwo” w przegrywaniu tie-breaków, czy końcówek setów, zapominając, że dla zdecydowanej większości dziewczyn to był pierwszy sezon prawdziwego grania w Orlen Lidze. Myślę, że za jakiś czas nasze obecne zawodniczki będą grały o najwyższe cele.
Sukcesy w kategorii juniorek i kadetek oznaczają, że w przyszłym sezonie do pierwszego zespołu dołączą kolejne młode zawodniczki?
– W naszym kraju jest bardzo dużo zdolnej młodzieży. Nasze złote medale w juniorkach i kadetkach, brąz młodziczek i wicemistrzostwo Młodej Ligi nie wzięły się z niczego. Nie mogę wypowiadać się na temat transferów, ale droga wybrana przez klub będzie kontynuowana.
Po dwumeczu z dąbrowiankami macie chwilę oddechu. Jakie są plany na najbliższe tygodnie sztabu szkoleniowego?
– Przed nami okres roztrenowania i odpoczynku. Wszyscy są zmęczeni sezonem, nie tylko zawodniczki. W połowie maja być może uda mi się pojechać na kilka dni do Spały i podpatrzeć, jak pracują nasi mistrzowie świata. Dwa miesiące przerwy chcę wykorzystać na zdobywanie wiedzy, ale przede wszystkim na poświęcenie czasu moim najbliższym.
źródło: inf. własna